piątek, 30 maja 2014

Truskawki, ananas i banany

     To, że się udała, to cud. Musiałam kroić szybciej niż chłopcy wyżerają owoce. Janek trochę się wkręcił w krojenie truskawek i bananów, ale zwykle to, co pokroił, lądowało w jego buzi zamiast w misce. Gotową sałatkę też oczywiście jedli. "A czy będzie na jutlo, mamo?". No to  nie ma wyjścia, musi być.


Przepis pochodzi z Mniam mniam.



niedziela, 25 maja 2014

Centrum handlowe

   Nie spędzamy tam każdej niedzieli. Zakupy robimy prawie wyłącznie przez internet. Ostatnio miałam zaćmienie i weszłam z Jankiem do sklepu z bielizną. Po rajstopy. Znałam rozmiar i kolor. Podczas gdy podawałam powyższe dane, płaciłam, a sprzedawczyni pakowała towar, Janek zdążył jakieś 5 razy usiąść pod wieszaczkami z bielizną, zrzucając na siebie naście par białych, koronkowych stringów. Gdy już zrozumiał, w czym mu pomogłam, że tam się nie najlepiej siedzi, podszedł do lady, przy której stały nogi z naciągniętymi rajstopami. Dotknął jednej i poznał efekt domina. Sprzedawczyni byłą przemiła. Pozdrawiamy sklep Marylin w Sarnim Stoku!
   No ale czasem człowiek musi, bo się udusi. Albo leje, albo jest mokro i błocko, albo czasem chcemy kupić, czego się wysyłkowo nie da, a jest tylko w CH. 
    U nas burzowo i upał gdzieś się zapodział. Padło na Gemini w Bielsku-Białej. Żadnych sklepów nie polecę z w/w powodów. Ale jako miejsce dla dzieci polecam z czystym sumieniem.
       Na parterze, nieopodal kawiarni Grycan (wyjście z parkingu podziemnego w okolicy B1) jest teren dla dzieci. Kanapy/siedziska ustawione w kształt logo CH, plastikowe pieski dla siedzenia lub przesuwania się po podłodze, pudła z klockami, które można przyczepiać do ściany. To mamy gratis. Zapłacić możemy za przejażdżkę mnóstwem pojazdów za 2 zł (spychacz, auto, samolot itp.). Największą atrakcją tej kategorii jest pociąg. Za dwójkę przez parę minut chłopcy jadą jednocześnie - jeden w lokomotywie, drugi w wagoniku. Każdy ma swoją kierownicę, a kierownica to podstawa.


    Trochę droższy jest (prawie) prawdziwy pociąg. Gdy kupimy karnet na 10 przejażdżek, jedna kosztuje nas 3 zł od łebka. Pociąg w ciągu ok. 8 minut pokonuje trasę po całym najniższym poziomie Gemini. Ponieważ chłopcy są za mali na samodzielną jazdę, poznaję topografię CH i mogę tęsknym wzrokiem popatrzeć na wystawy sklepowe.


   Najdroższe są mechaniczne koniki (a także zebry i inne zwierzaki różnej wielkości) - 8 zł za 10 minut zabawy. Wstając i siadając dzieciak porusza tym dość specyficznym pojazdem. Plus jest taki, że się trochę zmęczy. Minus jest taki, że jak się zmęczy, to zgłodnieje.




   A jak zgłodnieje, to można skorzystać z dwóch pobliskich cukierni: już wspomniana Grycan oraz Sowa - na piętrze. Na piętro wjeżdżacie na własne ryzyko: oprócz pojazdów za 2 zł jest też kraina zabaw dla dzieci (test przed nami, póki co Juju jest chyba za mały). Oczywiście są też bary i restauracje.
   Polecam genialne sushi w restauracji Samuraj. Zwykle zamawiamy na wynos lub z dowozem, bo z Jujem zjedzenie spokojnie w restauracji jest trudne. Ale w Samuraju są krzesełka dla dzieci i bardzo sympatyczna obsługa. No i pyszne sushi. I sałatka z krewetkami. Janek jest fanem. My też. Ceny pomijam milczeniem.

   A wracając do cukierni. Dobra kawa, pyszne rurki (Janek uwielbia), świeżutka bita śmietana są u Grycana. Sowa nie zrobiła na nas takie dobrego wrażenia, ale nie mamy na co narzekać. No może panie mogłoby być milsze. Ale kto by nie mógł? W Grycanie i panie miłe, i kącik dla dzieci. W obu cukierniach krzesełek brak (podczas pobytu u Sowy pożyczyliśmy od Samuraja).






Bułeczki z truskawkami

   Uwielbiamy ciasto drożdżowe. Dobrze się je wyrabia, surowe jest świetne do zabawy (i podjadania), a upieczone - pyszne, dobre do zamrażania i zabierania na wyprawy. Truskawki też uwielbiamy, więc zrobiliśmy Drożdżówki z truskawkami i kruszonką według przepisu Doroty. Nie zamroziliśmy. Nie było, co zamrażać.
   



sobota, 24 maja 2014

U Reksia

   Od niedawna czytamy z Jankiem książeczki o Reksiu (wyd. Papilon), a parę dni temu Janek dostał od babci DVD "Reksio opiekun". Ponieważ polubił psieka, przyszła pora na fontannę z pomnikiem Reksia. W końcu mieszkamy pod Bielskiem-Białą.
   Pomnik Reksia stoi w samym centrum miasta ulicami Stojałowskiego i 11 Listopada, tuż obok mostu na rzece Białej. To całkiem sympatyczne miejsce, przy deptaku, gdzie jest stosunkowo bezpiecznie. Zaparkować najwygodniej na parkingu CH Sfera II, wyjść tuż obok empiku, skręcić w prawo i po chwili ukaże się naszym oczom Reksio. (Przy Sferze znajduje się też pomnik Bolka i Lolka, ale to dopiero przed nami.)
  Reksio jest całkiem spory jak na psa, ma 90 cm wysokości i waży 130 kilogramów. Odlany został z brązu odlewni metali Wiesława Wojdaka. Integralną częścią pomnika jest fontanna. Co nie jest bez znaczenia, jest dziecioodporny - jest przykręcony potężnymi śrubami do fontanny i pokryty specjalną substancją, która uchroni ją przed korozją.




   Chłopakom się podobało. Nam też, tym bardziej, że po potkaniu z Reksiem poszliśmy na kawę (dorośli) i śmietankę (chłopaki) do Coffee Heaven w Sferze. Kawiarenka jest malutka, ale bardzo ją lubimy. Jest mini kącik dla dzieci z kilkoma zabawkami, kolorowankami i kredkami. No i jest krzesełko dla dzieci. Poza tym bardzo miła obsługa. Czego chcieć więcej?


czwartek, 22 maja 2014

Sezon basenowo - truskawkowy

Sezon basenowy uważam za otwarty!




Dla regeneracji sił po basenie Ucierane z truskawkami.




      Przepis pochodzi z książki "Ciasta, ciastka i takie tam" Agaty Królak jednego z naszych ukochanych wydawnictw - Dwie Siostry. Książka nie jest specjalnie przygotowana dla dzieci, ale ponieważ to książka kucharska, chłopcy ją lubią.
        Poniżej przepis. Piekłam z mąką ziemniaczaną - budyniu z paczki nie dodaję, bo to dodatkowy niepotrzebny cukier i chemia. Piekłam w blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.

UCIERANE Z TRUSKAWKAMI

20 dag masła
16 dag cukru
4 jajka
20 dag mąki pszennej
4 dag mąki ziemniaczanej (lub jedna torebka budyniu waniliowego albo śmietankowego)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
aromat waniliowy lub śmietankowy (użyłam domowego ekstraktu waniliowego)
ok. 50 dag truskawek

kruszonka:
15 dag mąki
10 dag masła
5 dag cukru pudru

     Wszystkie składniki podgrzać do temp. pokojowej. Masło utrzeć z cukrem i solą na puszystą masę. Wbijać po jednym jajku, za każdym razem dokładnie ucierając (gdyby masa się trochę zwarzyła, dodać nieco mąki i dalej ucierać, aż będzie jednolita). Na koniec dodać aromat i obydwie mąki przesiane z proszkiem do pieczenia, wymieszać. Ciasto włożyć do blaszki, na wierzchu poukładać pokrojone truskawki (nie kroiłam, matki dwójki dzieci są zwolnione z krojenia), całość posypać kruszonką.
     Piec ok. 45 min w temp. 180 stopni C.



niedziela, 18 maja 2014

Wyfrunęli z gniazda

    Myślałam, że jeszcze trochę przyjdzie mi na to poczekać, a tu proszę. Taka niespodzianka. Chłopcy od wczoraj siedzą we własnym domku. Mają tam kaloryfer, pralkę, piekarnik i telewizor. Jest też strych. Na strychu ukryta jest latarka, która przydaje się w razie awarii prądu, a te są niezwykle częste. Tylko po wyżerkę przychodzą do mamusi:
- Mamo, co masz do jedzenia dla chłopców? Co możiemy zjeść w domku?
   To mnie akurat nie dziwi. Spodziewam się regularnego dokarmiania przynajmniej do ślubów chłopaków. To ta optymistycznie krótka wizja.



 
Domek to dzieło taty. Powstał z łóżeczka, fotela i narzuty z naszej sypialni. Reszta to dzieło niczym nieograniczonej (i nieograniczanej) wyobraźni Janka. Plus prowiant od mamusi.

czwartek, 15 maja 2014

Pizza

   Leje. Kolejną dobę. Staję na rzęsach, żeby w toalecie nie przeczytać napisu "głupi kaowiec".        Zrobiliśmy więc pizzę. Ciasto zagniatam tak, abym mogła z Jankiem przygotowywać pizzę podczas drzemki Juja.
   Janek oczywiście część ciasta zjada - podczas gdy ja przygotowuję pizzowe placki i smaruję je sosem (robię go dzień wcześniej albo rozmrażam, bo robię go zwykle hurtowe ilości). Potem Janek posypuje pizzę potartą mozzarellą, razem układamy pieczarki i szynkę (Janek więcej wyjada niż układa), znowu trochę sera i voilà - do piekarnika.
  Tym razem zrobiliśmy dwie pizze - jedna "nolmalna" (j.w.), druga z beszamelem, szparagami, szynką parmeńską, oliwkami i suszonymi pomidorami. Obie pyszne.





  A oto przepis.

  CIASTO

* 500 g mąki (używam pszennej 650)
* 4 łyżki oliwy
* 2 łyżeczki cukru
* 2 łyżeczki soli
* 10 g suchych drożdży
* 300 g wody

Wszystkie składniki mieszamy, zagniatamy. Gotowe ciasto wkładamy do miski spryskanej oliwą, przykrywamy i odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości - na ok. 1 h. Po tym czasie rozciągamy, formujemy placek - jaki chcemy, zależy od naszych upodobań co do grubości ciasta, kształtu i wielkości blachy/kamienia.
Układamy ulubione składniki i pieczemy 10 - 15 minut w temp. 230 stopni.

SOS

* puszka pomidorów bez skóry lub kilka świeżych, obranych pomidorów (zależy od pory roku)
* przyprawa do pizzy z Manufaktury Smaku (lub ulubione zioła: oregano, tymianek, bazylia)
* łyżka oliwy
* ew. sól/ pieprz / cukier - do smaku

Wszystkie składniki mieszamy i gotujemy na wolnym ogniu. Mają tak sobie "pykać", aż pomidory się rozpadną i sos trochę odparujemy. Blendujemy. Jeśli wciąż jest za rzadki, odparowujemy do skutku.
 



W co się bawić w domu

   Za nami dwa dni gnicia w domu z powodu starszliwej ulewy. O wyjściu i poskakaniu w kałużach niczym Peppa i jej rodzinka nie ma mowy. Trzeba więc pobawić się w kaowca i zorganizować chłopcom cały dzień w domu. Nie jeden dzień.
  Co robimy?

1. Czytamy. Ostatnio nawet udaje nam się czytać/oglądać książeczki wspólnie. Jest jeden warunek: w książeczce musi być kotek. Julek zajęty szukaniem kotka na obrazku jest w stanie posiedzieć jakieś 5 minut.


2. Tańczymy. Tak jak tu np.:



3. Śpiewamy. Nasze ulubione hity pochodzą z płyt "Mama i ja. Największe przeboje", "Bajki-grajki. Czerwony Kapturek" oraz "O brzydkich wyrazach, cukierkowej diecie i o innych sprawach, co ciekawią dzieci".

4. Majsterkujemy.



5. Gotujemy. Z Jujem na niby. Z Jankiem coraz częściej naprawdę. Poza dzieciowymi sprzętami, chłopcy mają jedną swoją szufladę w kuchni pełną bezpiecznych, "dorosłych" utensyliów kuchennych. Rozwiązało nam to problem grzebania w kuchennych szafkach.





6. Jeździmy. Rowerkami, jeździkami i na czym się tylko da.


7. Puszczamy autka.

8. Budujemy z duplo.

9. Łaskoczemy się i wygłupiamy.

10. Wieszamy pranie: ja wieszam, chłopcy rozbrajają pralkę, Janek przypina ubrania klamerkami, Juju ściąga klamerki i zrzuca je na dół.

11. Bawimy się w basenie (łóżeczko turystyczne) z piłeczkami.


12. Rysujemy. Ostatnio z Jujem głównie pisakami wodnymi po matach wodnych, ponieważ Julek ma potrzebę wyrażania siebie na wszelkich powierzchniach poziomych i pionowych. Pisaki wodne nie brudzą.



13. Muzykujemy.



14. Sprzątamy. Wystarczy szmatka albo po listku papieru toaletowego na łebka i mieszkanie lśni!


15. Rzucamy. Czym się da. Dlatego staramy się Jujowi podsuwać jak najlżejsze i jak najbardziej miękkie przedmioty.


   Mam nadzieję, że nasze pomysły Was natchną i jakoś przeżyjecie czas z dzieciorami w domu. Pokazałam Wam tylko to, co robimy wspólnie. Podczas gdy Juju śpi w ciagu dnia (ok. 1,5 h), z Jankiem czytamy, wyklejamy, wydzieramy, piszemy literkami magnetycznymi na tablicy, pieczemy lub gotujemy naprawdę. Jednym słowem robimy wszystko to, co jest właściwie niewykonale przy uciekającym Julku.



Najnudniejszy wpis

Ulewy dzień drugi.




Chłopcy oglądają fragment Kabaretu Starszych Panów.

środa, 14 maja 2014

Paluszki

    Od wczoraj leje. I lać ma tak jeszcze 3 dni. Pogoda barowa. Z tym że do baru nie pójdziemy, bo leje. Zresztą po całym dniu ze znudzonymi, marudnymi dziećmi nawet bar nie pomoże. Za to nic tak nie poprawia nastroju jak coś słodkiego. W dodatku przygotowane wspólnie i upieczone we własnym piekarniku.
    Upiekliśmy genialne, bo proste, szybkie i pyszne paluszki. Mniej więcej połowę zrobiliśmy z gorzką czekoladą. Ponieważ Janek za czekoladą nie przepada, a Juju na czekoladę jest za mały, pozostałe były bez dodatków. Zniknęły wszystkie. Zanim zdążyły dobrze wystygnąć.
    Ciasto jest niezwykle plastyczne. Nie klei się do rąk i niespecjalnie kruszy. Janek robił z niego wałeczki. W przerwach w podjadaniu surowizny.



Wymówka 2

Chłopcy się bawią. Janek zbliża się do Julka. Nagle Juju zaczyna płakać.
- Janek, powiedz, czemu on płacze. Co mu zrobiłeś?
- Nie powiem ci, bo jestem zmęciony.

wtorek, 13 maja 2014

poniedziałek, 12 maja 2014

Za zimne

Od paru dni Janek dopytuje się, czy możemy zrobić w domu lody. Od wczoraj chłodzi się już krem angielski. Razem włożyliśmy dzieżę do lodów do zamrażarki:
- Czemu do zamlażialki?
- Między jej ściankami jest taki płyn. On zamarznie. Misa będzi bardzo zimna. Jutro wlejemy do niej masę na lody. Mieszadło ją wymiesza. Zrobi się zimna i powstaną lody.
- Ale ja nie chcę, żieby lody były zimne!

poniedziałek, 5 maja 2014

niedziela, 4 maja 2014

Z bratem trzeba się dzielić

Czytamy o pierogach z ogonem kangura* i rozmawiamy, z czym jeszcze mogą być pierogi. Janek:
- Z selkiem. A jakie lobi babcia?
- Ruskie: z serem, ziemniakami i cebulką.
- Z czym jeścze mogą być?
- Z jagodami, z mięsem, z kaszą.
- Dobla. To Juju możie te z kaszą, a ja te z jagodami.

*Od kilku dni codziennie czytamy fragment kapitalnej książki "Co jedzą ludzie". Recenzja wkrótce.