niedziela, 26 września 2021

Pandemia. Dzień 553.

 Rano chłopaki w teatrze.

Obiad w ogródku. Koktajl truskawkowy. I na deser ciasta wczoraj przywiezione z Kafeju.









I jeszcze wyprawa rowerowa w Jaworze (tata, Janek i Julek) i spacer na żołędzie (mama i Jerzyk). Wspólny punkt obu wypraw: Lodowa Chatka.

Znaleźliśmy jesień.





































Smoki w Banialuce

Kulturalnego weekendu ciąg dalszy.

Dziś Janek i Julek wybrali się z mamą do teatru. W końcu! 

I to od razu na premierowy spektakl autorstwa Maliny Prześlugi (nie na samą premierę, a szkoda - może kiedyś uda nam się załapać na takie wydarzenie...) w reżyserii Anny Nowickiej pt. "Smoki".


Spektakl nas zachwycił. 

Jest nowoczesny, ale nie na siłę. W taki fajny, naturalny sposób. Trochę jak w pełnometrażówkach Disneya mamy parę bohaterów: Człowieka Karola i jego zwierzęcego przyjaciela - Prosiaka (dlaczego to nie rumak, dowiecie się w teatrze). Starszym widzom przywodzą na myśl Don Kichota i Sancho Pansę. Jednak Człowiek Karol nie walczy z wiatrakami, ale ze smokami, w których istnienie święcie wierzy. To jeden świat. Ludzki. Jest w nim jeszcze szkoła. No i dorosłymi, którzy często nie słuchają dzieci i im nie wierzą. To świat z brakiem tolerancji dla inności, z przemocą. Ale też z ludźmi z wyobraźnią i takimi, którzy potrafią się zorganizować w dobrym celu i po prostu pomóc, okazać serce.

Drugi świat to świat smoków. Właściwie taki sam. Tylko ze smokami, ich szkołami, parlamentem, prezydentem, baśniami o złych ludziach i podobnymi problemami.

Tematyka przedstawienia nie jest łatwa. Spektakl porusza problem tolerancji, otwartości na nieznajomych, stereotypów, strachu przed obcymi, podziałów. Jest też zaginiona mama, a to trudny temat dla maluchów. Funkcję retardacyjną przejmują żarty i gagi. Naprawdę zabawne (a nie głupie). Śmieją się i dzieci, i dorośli.

Opowieść jest długa, ale akcja wartka. Przeplatają ją dodatkowo świetne piosenki. Refren jednej z nich "Nie będziesz szła sama" wydaje się być bardzo na czasie. Nie nudziliśmy się, o nie! 

Scenografia oraz efekty świetlne i wizualizacje to mistrzostwo świata. Do tego rewelacyjny zespól Banialuki. CUDO!

No i to przesłanie. Wciąż aktualne, a właściwie coraz bardziej aktualne i potrzebne. Niepokojąco pasujące do sytuacji, w której wszyscy jesteśmy.

Miejmy otwarte serca i umysły. Bo czasem tradycja przegrywa z rozumem. I oceniajmy sami i dopiero po poznaniu kogoś. I myślmy! Nie dajmy sobie wmówić, że maleńki człowiek mógł połknąć w całości owcę wypełnioną siarką albo że ludzie żądają każdego roku smoczycy. Sprawdzajmy i pytajmy jak Roar. Szukajmy prawdy i trzymajmy się marzeń jak Człowiek Karol. I bądźmy otwarci jak on. I nie bójmy się.

Bo, jak mówi Roar, "Ludzie są dobrzy!".



Bardzo polecamy "Smoki" dzieciakom w wieku szkolnym. Na widowni były maluchy, przedszkolaki. Niektóre się bały, niektóre nudziły. Z ich głośnych komentarzy wynikało, że nie rozumieją przedstawienia. I nie musiały rozumieć, bo są na nie zwyczajnie za małe. Szkoda, że przyszły, bo dla nich to trochę stracony czas, a innym zwyczajnie przeszkadzały.

Czyja to mamusia?

 - Moja ukochana mamusia! - mówi Jerzyk.

- To jest też moja mamusia. - mówi Janek.

- Nie! To jest mamusia taty i Julka, i moja.

- Ale mamusią tatusia jest babcia Ala.

- Nie! Lepiej już o tym nie rozmawiajmy.