wtorek, 31 marca 2020

Pandemia. Dzień 20.

Jak zwykle, najpierw była lekcja Janka.




I jak zwykle: układanki, puzzle, pociągi, plastelina, ciastolina, czytanie, wygłupy, zabawy.
Wychodzić nam się na dwór jakoś nie chciało. Na zimę i śnieg za ciepło, na wiosnę - za zimno.
















Robiliśmy pizzę na obiad. I jedliśmy lody, które miały być na urodziny taty, ale na imprezie tak się najedliśmy, że odpuściliśmy. Poza tym Janek i Julek byli jacyś tacy niewyraźni. Przy groźbie przeziębienia lody to średni pomysł.







A gdy Jerzyk już zasnął, w ramach Julka zajęć zerówkowych, mama przeczytała "Czerwonego Kapturka", a omówiona została litera C. 
Julek narysował cebulę na grządce. C tworzy nadziemna część cebuli i dżdżownica.






poniedziałek, 30 marca 2020

Pandemia. Dzień 19.

Śnieg! Rano powitał nas śnieg! Dawno nie widzieliśmy tyle śniegu.

Ale zaczęliśmy od lekcji Janka. Jakoś wyjątkowo dużo czasu nam szkoła zabrała dziś. Najpierw długa lekcja, bo Janek nie był zadowolony z tego, jak napisał i zaczynał kilka razy od nowa. Potem miał spotkanie online ze swoją panią i klasą. A potem to się już zrobiła pora obiadowa.
W tzw. międzyczasie dzwoniła tez pani ze szkoły w sprawie kwestionariusza Julka do pierwszej klasy. Rozmowa zajęła dobrze ponad godzinę.



Były obowiązkowo układanki, zabawy, wygłupy, planszówki, szachy, klocki. To, co zwykle.










A w ogrodzie zima!






















Wieczorem, gdy Jerzo zasnął, odbył się senas filmowy. Fabularny "Król lew".