wtorek, 27 marca 2018

Ilustracja do wiersza


Na zadanie domowe Janek miał przygotować ilustrację do wiersza. Wybrał ten fragment: 
„(...)Bocian w górę poszybował,
Tęczę barwnie wymalował(...)”*






*Jan Brzechwa „Wiosenne porządki”

Jerzo & buziaki

I ząbkowanie robi mi się mniej straszne.



niedziela, 25 marca 2018

Niedziela we dworze

   Że jest smacznie, miło, elegancko i profesjonalnie, to już pisałam. Dlatego lubimy restaurację Dwór Świętoszówka.*
   Tym razem wybraliśmy się w niedzielę. Na rodzinny obiad. 
 Zarezerwowany, ładnie nakryty stół już na nas czekał. Chłopaki dostali meny dziecięce ze smerfnymi potrawami i łamigłówkami na odwrocie. 


    Menu dzieci dostają na drewnianej podkładce z kredką, więc od razu mogą się brać do pracy. Nie zabrali się. Pognali do niedawno wyremontowanego pokoju zabaw, gdzie na dzieci, jak co niedzielę, czekały panie animatorki. My trafiliśmy na wielkanocne zajęcia praktyczno-techniczne i malowanie twarzy. Panie są przemiłe, zaangażowane, uważne i otwarte na dzieci. Chętnie odchodzą od swoich stanowisk, gdzie mogłyby sobie posiedzieć, podczas gdy dzieci zajmują się wycinaniem czy kolorowaniem. Bawią się z dzieciakami na podłodze, grają w gry, rozmawiają. Zajmują się.







   
    Jerzyk też miał, co robi.







    Powróćmy do menu. W końcu to post o restauracji. Julek zamówił przepyszną margheritę (dotychczas był to dla mnie oksymoron), a Janek - burgera. Usunął z niego sałatę ("nie lubię tej kapusty") i czerwoną cebulę ("za ostra") i pochłonął resztę.



    Na deser - lody waniliowe serwowane w niezwykłej oprawie. I tu dziękujemy panu kelnerowi, który uprzedził nas o "czarach" i poczekał, aż sprowadzimy chłopców z sali zabaw, żeby nie przegapili ani momentu magii.





    Nasze, "dorosłe" potrawy były takie jak zwykle: smaczne i ładnie podane.
    Ponieważ pogoda dopisała. "zaliczyliśmy" jeszcze plac zabaw.








    Jeszcze wrócimy. Na pewno.


*Dwór Świętoszówka ma też grill bar samoobsługowy z rewelacyjną pizzą!

sobota, 24 marca 2018

Sposób na grzeczność

Julek ma nowy sposób na bycie grzecznym:
- "Zachowuj się grzecznie, syneczku", tak będę sobie zawsze mówił.

Temu misiu się oczko nie urwało

Jerzątko potrafi pokazać i nazwać oko u misia.



Aukso4kids. Maszyny do robienia muzyki.



        

    Było rewelacyjnie.
  Pojechaliśmy na zajęcia "Maszyny do robienia muzyki", bo maszyny, bo muzyka, bo zajęcia opracowane na podstawie fantastycznej książki "M.U.Z.Y.K.A"Michała Libery i Michała Mendyka (wyd. Dwie Siostry). Z czasem dowiedzieliśmy jeszcze, że gościem specjalnym będzie Paweł Romańczuk, muzyk, kompozytor, konstruktor instrumentów, założyciel grupy Małe instrumenty. Tym bardziej byliśmy ciekawi tych zajęć.


   Zaczął Kraftwerk i "We are the robots". Ku uciesze chłopaków, bo śmiało można nazwać ich fanami grupy. A potem było o maszynach do robienia dźwięku. Również z wykorzystaniem multimediów. Dzieci mogły zagrać na fortepianie jak na güiro oraz na katarynkach.




    Paweł Romańczuk prezentował swoje instrumenty. Wszystko było świetnie prowadzone przez Joannę Bronisławską. Ma ona tę rzadką umiejętność rozmawiania z dziećmi i mówienia do dzieci bez infantylizmu i nie robiąc nudnego wykładu.





   O dziwo Jerzo też się dobrze bawił. I nawet chyba tak bardzo nie przeszkadzał. Czasem "dał głos", ale nie płakał, czyli nie był ani znudzony, ani wystraszony.








   Po zajęciach dzieci mogły wejść na scenę i bliżej przyjrzeć się maszynom. Janek dosiadł do fortepianu, oczywiście.





  

    Było ciekawie, inspirująco i interesująco.
 
   A teraz będzie małe narzekanie.
  Przeczytawszy opis zajęć: "Pobawimy się jak Pierre Bastien i skonstruujemy swoje własne, niepowtarzalne maszyny.", liczyliśmy na budowanie, konstruowanie maszyn w trakcie zajęć, na bardziej aktywny udział dzieciaków (i rodziców) w zajęciach, na formę bardziej warsztatową. Co nie oznacza, że nam się nie podobało.
   Rozczarowani nie jesteśmy, co to to nie.
 
   Na koniec zwiedziliśmy Mediatekę i poszliśmy na pizzę (pizzeria jest w budynku). Nasze wege dziecko Jerzo rzuciło się na rukolę i oliwki.
   I tak zaliczyliśmy coś dla ducha i dla ciała. W pełni usatysfakcjonowani wróciliśmy do domu. Jerzo padł dopiero w drodze powrotnej.
   
    W Mediatece znajdziecie toaletę z przewijakiem, miejsce z wykładzinami dla dzieciaków w bibliotecznym dziale dziecięcym, windy oraz kącik zabaw i krzesełko do karmienia w pizzerii. Bez problemu można wybrać się z maluchami, tymi w wózkach też.

środa, 21 marca 2018

10!

No i stuknęła Jerzowi dyszka.
10 miesięcy za nami.
3 zęby - tak, od dziś górna prawa jedynka na powierzchni.
9905 g żywej wagi.