Dziś dzień odpoczynkowo-rodzinny.
Śniadanie (tak, wciąż gofry), a po śniadaniu wyjazd do Banialuki.
Tym razem na spektakl "Jestem Aki". Książka przeczytana. Przedstawienie wybrał i wymarzył sobie Jerzyk po zobaczeniu fotosów. Powinno być dobrze.
Pojechaliśmy całą rodziną. Miejsca nienumerowane w dużej sali, ludzi sporo. Siedzieliśmy osobno. Mama z Jerzykiem na kolanach w pierwszym rzędzie. Janek za mamą, a Julek z tatą w kolejnym rzędzie. Ale wszyscy wszystko dobrze widzieli i słyszeli.
Był moment, że Jerzyk bardzo się bał. Mimo że to ładny, spokojny spektakl. Ale tylko jeden moment. Oglądał bardzo uważnie, słuchał, zapamiętywał wszystko. Po spektaklu płakał, że "mieliśmy być długo w teatrze!". Tak szlochał, że wyszła do niego jedna z aktorek, pani Katarzyna Pohl, i go pocieszała. Zaprosiła nas na "Brzydkie kaczątko" w maju. Wybierzemy się na pewno!
Pani Katarzyna Pohl pocieszała już parę lat temu Julka, gdy rozbeczał się po spektaklu "Szklana góra". Myślała, że dziecię płacze ze strachu. A tymczasem płakało, bo spektakl się skończył. Julek miał wtedy jakieś 5 lat, tak myślę.
A "Jestem Aki" bardzo lubimy. I książkę lubimy zresztą też. Polecamy obie wersje. Sceniczna jest bardzo bardzo zbliżona do książkowej. Aktorzy dosłownie mówią tekstem Doroty Kassjanowicz. Przedstawienie jest wspaniale przygotowane z każdej strony. Świetnie zagrane. To opowieść drogi o odcinaniu pępowiny, o dorastaniu, usamodzielnianiu się, relacjach międzyludzkich , różnorodności. Z fajną finałową piosenką: "Jesteś człowiekiem, a za drzwiami jest świat".
Z teatru poszliśmy na spacer. Do Pastamore, ale okazała się być czynna od 13:00. Mieliśmy jeszcze 40 minut, więc ruszyliśmy w stronę Rynku i po drodze zatrzymaliśmy się w
Alcaminetto. Cudem znalazł się stolik dla naszej piątki (dziękujemy!).
Zamówiliśmy pizzę - przepyszna! Zdaniem mamy i taty jedna z najlepszych w Bielsku. I frytki. I parpadelle.
Czekanie umiliło nam świetne czekadełko: focaccia, grissini, oliwa, ocet balsamiczny.
Obsługa sympatyczna. Wszystko pyszne i świeże. A pizza: bogactwo składników i rewelacyjne ciasto.
Jedyna wada: dania restauracyjne zostały podane dużo wcześniej niż pizza.
Nie można mieć wszystkiego. Nie szkodzi.
Polecamy i sami wrócimy!
Wracaliśmy przez Rynek. A na Rynku czynny
Jednorożek - Cześć Gelato. No i deser zaliczony! Pyszne lody zjedzone na dworze. Wiosna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz