Potem wstali chłopcy. Już o bardziej ludzkiej porze i zabrali się za poszukiwania prezentów.
W tym czasie mama upiekła babę drożdżową. Przygotowaliśmy i zjedliśmy śniadanie. Całkiem uroczyste, ale przede wszystkim bardzo spokojne i bezstresowe. Bez pośpiechu, który towarzyszy nam na co dzień. Poczuliśmy Święta.
Z Najbliższymi połączyliśmy się przez video rozmowy. Musiało wystarczyć.
A potem był czas na cieszenie się prezentami i ostatnimi chwilami z tatą przed jego wyjazdem do Polski. Poszliśmy wszyscy na plażę.
Pakowanie ostatnich rzeczy, obiad, pożegnanie.
Oj, polały się łzy, gdy zamknęły się drzwi za tatą.
O 17:00 wypłynął z Alcudii.
Chłopcy byli wtedy już z mamą na plaży.
A potem poszli jeszcze na świąteczny soczek do Flip Flopa. I na partyjkę Eksplodujących Kotków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz