sobota, 11 maja 2019

PKP do Wrocławia

Pojechaliśmy do Wrocławia. Znowu pociągiem. Tym razem głównie ze względów praktycznych. Jerzo został z tatą w domu. Ostatnio kiepsko znosi zmiany, a my wybieraliśmy się na Komunię. Uznaliśmy, że to nie jest dobra impreza dla dwulatka: męczy się maluch i jego otoczenie.
Ponieważ chłopcy są już za starzy nie przysługiwał nam przedział dla rodzin z dziećmi. Nie szkodzi. Bilety kupowaliśmy w kasie w Bielsku-Białej. Na szczęście dzień wcześniej. Okazało się, że Julek musi mieć zaświadczenie, że uczęszcza do zerówki. Legitymacji przecież nie ma. Widocznie wygląda na dziecko, którego obowiązek szkolny już nie obejmuje.
W sobotę spokojni wsiedliśmy do pociągu TLK IC. Przedział miał 8 miejsc, ale nie było nawet specjalnie ciasno. Chłopcy czytali, rozwiązywali zadania z książek "Zabawy z Nelą", jedli, pili, graliśmy w UNO i Monopoly podróżne. Przez chwilę nawet udawali, że śpią. W Zabrzu dosiadła się do nas babcia Dana. Podróż minęła zaskakująco spokojnie.







Najciekawsze były kontrole biletów. Konduktor dostawał od nas: dwa bilety, legitymację Janka, zaświadczenie ze szkoły formatu A4 oraz 3 Karty Dużej Rodziny. Miny współpasażerów bezcenne.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz