czwartek, 2 lipca 2020

Pandemia. Dzień 113.

Rano lało. Przestawało i lało znowu. 
Pojechaliśmy więc do Urzędu Gminy w Ustce załatwić zaświadczenia o prawie do głosowania. Konieczne są, by rodzice mogli oddać głosy w drugiej turze wyborów prezydenckich. Na pierwszą turę byli zapisani w Poddąbiu i aby móc głosować gdzie indziej (np. w Jaworzu), potrzebują takich papierów.
Zrobione.
Nawet pogoda się poprawiła, gdy wróciliśmy do Poddąbia. Ruszyliśmy więc na plażę. 
Jeśli najmocniej wieje na dworcu w kieleckim, to cud, że ten dworzec stoi. Na plaży wiało okrutnie. Ale i tak było fajnie.















Wiatr nas jednak przegonił. Na obiad. Do Chaty Rybaka.



Po południu zrobiło się już całkiem ładnie. Po obowiązkowych lodach na deser poszliśmy na plażę. Wzięliśmy parawan. Nie był potrzebny. Było cudnie!

































Powrót do domku trwał za to bardzo długo. Jerzyk tak się wymęczył na plaży, że co chwilę zarządzał przerwę.






Na zachód słońca starszaki wyciągnęły mamę.





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz