piątek, 3 lipca 2020

Pandemia. Dzień 114.

Ostatnia doba w Poddąbiu. 
Rano padało. Chłopcy pospali do 8:30!
Po śniadaniu pojechaliśmy do Ustki: najpierw zaklepać przedłużenie wakacji, potem połazić i zjeść obiad w restauracji Dym na wodzie.
Przeszliśmy przez promenadę - do Ławeczki Ireny Kwiatkowskiej. Wracaliśmy przez park. Dołączyła nas mewa-spacerowiczka.












"Dym na wodzie" znowu otworzył się z lekkim opóźnieniem. Brakowało pierogów, tiramisu i spaghetti z łososiem. Mimo to udało nam się zjeść bardzo smaczny obiad.






W Poddąbiu poszliśmy na lody i plażę. Wiało mocno, ale parawan nas uratował. Zamiast narzekać na wiatr, puszczaj latawiec. Kupiliśmy więc latawiec i zabawę mieli wszyscy czterej chłopcy.























A wieczorem - zachód słońca. Dziś z tatą.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz