Według przepisu Weganona. U niego z jabłkami, u nas z konfiturą z płatków róży. I na oleju z pestek winogron. Przepis cytuję za autorem:
PĄCZKI WEGAŃSKIE
3 szklanki mąki pszennej uniwersalnej + 1 łyżka
50 g świeżych drożdży
50 g wegańskiej margaryny (użyłem BioAlsan) lub 3 łyżki oleju rzepakowego
3 łyżki dowolnego cukru
1 szklanka dowolnego mleka roślinnego
2 łyżki octu, spirytusu, wódki lub rumu
3 szklanki powideł z antonówek
olej rzepakowy do smażenia
Mleko lekko podgrzać. Odlać ½ szklanki, dodać drożdże, 1 łyżkę cukru i mąki. Dokładnie wymieszać. Przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na 15 minut
– w reszcie mleka rozpuścić margarynę lub olej i cukier. Dodać do zaczynu wraz z alkoholem
– dodać mąkę i wyrabiać ciasto przez około 10 minut. Powinno być miękkie i elastyczne, (jeśli będzie się lepić do rąk, dodać trochę mąki)
– przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na około godzinę (powinno podwoić swoją objętość)
– ciasto wyrobić ponownie przez kilka chwil. Wałkować na grubość około 1,5 cm
– wykrawać szklanką o ostrych brzegach kółka
– układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na 30 minut
– rozgrzać olej (ilość powinna być taka, by pączki mogły swobodnie pływać) do temperatury około 175°C. Smażyć z obu stron na złoto
– nadziewać szprycą po wystudzeniu i posypać pudrem.
Zrobiliśmy dwie porcje w sumie: pierwsza przedpołudniowa dla Julka i Jerza (zostali chorzy w domu) oraz dla naszych przyjaciół. Druga porcja popołudniowa: dla nas, a przede wszystkim dla Janka, gdy wrócił po lekcjach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz