Jak co roku. Niezmiennie z tego samego przepisu. Z coraz większym udziałem chłopców: ilościowo i jakościowo.
Tym razem Julek dzień przed pieczeniem wwałkowywał ze mną masło w ciasto. Jerzyk pomagał robić nadzienie do rogalików, a potem wyjadał surowe ciasto. Marcepan i biszkopty podjadali równo i sprawiedliwie. I okazało się, że Jerzyk uwielbia migdały.
Janek z Julkiem sami pokroili ciasto i zwijali z niego rogale. Smarowali jajkiem, posypywali orzechami, potem upieczone lukrowali i posypywali skórką pomarańczową.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz