Dziś Julkowi jakby lepiej.
Zadeklarował siły na wyjazd na pizzę i do sklepu GAME.
Dobrze, że mieliśmy rezerwację w pizzerii l'artista. (W Son Moix, bo nasza w Can Pastilli, którą znamy i lubimy, jest zamknięta z okazji zimy. ) Przed lokalem stała wielka kolejka. Na szczęście nie musieliśmy w niej stać.
Zamówiliśmy pizzę i czekaliśmy na nią wieki. W towarzystwie 3 włączonych telewizorów ( na szczęście w każdym to samo - MTV). Widać było tylko obraz. Dźwięk - muzyka w tle pochodziła z innego źródła, co dawało dość ciekawy efekt. W końcu pizza przyszła. Zjedliśmy, wypiliśmy i już. Na szczęście pizza pyszna, taka, jaką lubimy najbardziej, neapolitana.
Co ciekawe, przy składaniu rezerwacji pytano mnie, na jaką okazję. Dałam znać, że to urodziny Julka, że 10., że to miłośnik pizzy i pizzerii tej samej sieci w Can Pastilli. I co? I nic.
Po pizzy pojechaliśmy prosto do domu. Centrum handlowe odpuściliśmy na życzenie jubilata. Jednak był zmęczony i słaby.
W domu jeszcze był tort pod postacią karpatki ze świeczkami - też na życzenie Julka.
A wieczorem starsi chłopcy obejrzeli jeszcze pierwszy odcinek serialu "List do króla". Bo niedawno Julek przeczytał tę książkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz