piątek, 14 sierpnia 2020

Pandemia. Dzień 156.

Jutro wracamy do domu. I już nam smutno jakoś tak. I nieswojo.
Dzień na Rusinowej. Chyba podświadomie chcieliśmy się nią nasycić na cały rok.












Jerzo zdobył z rodzicami Pik Rusina. Popatrzyliśmy z góry na to cudne miejsce.








Po kolacji byliśmy świadkami niecodziennego wydarzenia: na polanie pod naszymi nosami wylądował helikopter ratunkowy. Przyleciał po rannego z pobliskiej budowy. O ile wiemy, miał wiele szczęścia, chociaż wyglądało to groźnie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz