Dzień bez samochodu.
Przed nami jeszcze jakieś 1000 km do promu. Najeździmy się.
A tymczasem mama zaczęła poranek od treningu. W hotelu jest siłownia, więc wszyscy mogli sobie spokojnie spać, a mama ćwiczyć w dobrych warunkach.
Potem śniadanie. Całkiem fajne. A jak na sieciówkowe, to idealne. Z jajkami prosto z gospodarstwa, z lokalnymi produktami (w końcu to Austria!) i największą atrakcją dla chłopaków: maszyną do robienia pancake'ów! No i jeszcze te napisy i buźki na ugotowanych jajkach!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz