Trzeci dzień szkoły.
Dobry dzień.
Bez spóźnienia. Nawet dość szybko udało się zaparkować pod szkołą.
Był czas, by Julek pokazał swoją klasę i swój rysunek.
Potem przyszła jego pani. Zaproponowała, by przesiadł się bliżej (chciał) i pokazał mamie swoje zeszyty (nie chciał).
Został w sali bez żadnych problemów. Całkiem zadowolony.
Jerzyk z mamą do ogrodu. Mama do grabi i sekatora. Jerzo przenosił ślimaki w bezpieczne miesjce. Znaleźliśmy też żuczka i wiemy, jak są granie i właśnie żuczek po hiszpańsku.
Ale największą niespodziankę dla Jerzyka miała Rosa - jego przedszkolna ciocia. Z kieszeni swojego fartuszka wyjęła dziś dla Jerzyka jego posklejany kubeczek! Nie można z niego pić, ale pamiątkę Jerzyk ma na zawsze.
"Wszystko można naprawić, Jerzyku" - powiedziała ciocia.
Arreglar to naprawić po hiszpańsku.
Escarabajo to żuczek. I jeszcze rastrillo - grabie.
Gdy przedszkolaki poszły do sali, mama poczekała na przerwę Julka. Wszystko cudnie i OK!
I poszła do pobliskiej kawiarni.
Klimatyzacja, wifi i niedroga kawa. Nie trzeba nic więcej, by przeczekać 2,5 h.
Jerzo w przedszkolu si≥ę bawiła, jadł i piekł bułeczki.
Janek dziś też zadowolony. Rozumie coraz więcej.
Zaczęli gramatykę hiszpańską, czas przeszły. Doskonale, bo daliśmy znać nauczycielowi hiszpańskiego i Janek podczas dzisiejszej lekcji miał wszystko wyjaśnione i przećwiczone.
Zanim jednak miał hiszpański online, był w basenie igrał z Jerzem w "To ja go tnę!".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz