Wtorek, a więc dzień targu na Plaça de Patins. No to po śniadaniu ruszyliśmy w drogę.
Trasa: kawiarnia Mistral, Plaça de Patins, drogeria Muller na Plaça d'Espanya, piekarnia Forn de la Pau (chleb i llonguetas), piekarnia Ca Na Cati (słodkie pierożki robiols), sklep Ariany (Julka wymarzone spodnie) i w końcu do domu. W sumie 4 km. 3 godziny ze zwiedzaniem sklepów, zaułków i podwórek. Z oglądaniem wystaw, wspinaniem na drzewa.
A po obiedzie wycieczka autobusem nr 25 pojechaliśmy do S'Arenal. Zobaczyć miasteczko i plażę. I skały. I pięknie było. Na skałach mieliśmy piknik - wzięliśmy nasze robiols kupione w Palmie.
Najlepsze z czekoladą, budyniem i twarogiem. Z cabello de angel smakowało nam najmniej. Stanowczo za słodkie dla nas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz