niedziela, 3 kwietnia 2022

Mallorca. Dzień 8/1. Palma Aquarium.

Pobudka, śniadanie i na autobus! 
O 9:18 odjeżdżał nasz autobus prosto do Palma Aquarium. Autobus miejski. Spod katedry, linia 25. Czas przejazdu ciut ponad 30 minut. Koszt: po 2 euro od osoby, oprócz dzieci do lat pięciu. Kierowca policzył nas za trzy osoby. Taki prezent od losu!
Bilety do Aquarium kupiliśmy wczoraj przez internet. Wybraliśmy opcję bez dodatkowych atrakcji (pływanie tratwą ze szklanym dnem po zbiorniku z rekinami czy seans 3D o wielorybach), za to z lunchem. Family Pack z menu jest dla 2 dorosłych i 2 dzieci, więc dokupiliśmy wejściówkę dla 3 dziecka (bez menu). Łącznie to 112,50 euro.
Wejście jest na określoną godzinę, ale przebywać w Aquarium można do zamknięcia i dowolną ilość czasu spędzać w każdym miejscu. Można też zawracać z trasy czy przechodzić ją kilka razy.
Wybraliśmy godzinę poranną. 10:00. I to był dobry wybór. Gdy przyjechaliśmy, byliśmy jednymi z kilkorga zwiedzających. No cóż, w niedziele o tej porze normalni ludzie jedzą śniadanie, o ile w ogóle już wstali.
Gdy po przejściu całej trasy i zabawie w sali zabaw, postanowiliśmy powrócić do miejsc, które najbardziej nam się podobały, przy akwariach były już tłumy. A była to godzina ok. 12:30.
Udało nam się też pogoda - dzisiejszy dzień okazał się być chłodnym i deszczowym. Idealny, by spędzić go na wycieczce w zamkniętym pomieszczeniu.

Aquarium podzielone jest na kilka części. Zwiedzanie zaczynamy od zdjęcia. Rodzinną fotografię przy wejściu wykonuje pan fotograf - można ją potem kupić, wychodząc. Koszt 10 euro.

A potem wchodzimy do części poświeconej Morzy Śródziemnemu. 









Kolejna to morza tropikalne. Obie są w budynku, ale kurtek nie zdejmowaliśmy. Było cieplej niż na dworze, ale bez przesady. Nie zmarzliśmy, na szczęście.















Część trzecia to ogrody śródziemnomorskie. Na zewnątrz. Zostawiliśmy ją sobie na koniec z nadzieją, że się rozpogodzi. W efekcie po obiedzie poszli tam chłopcy z tatą. W słoneczny dzień pewnie zrobiłaby lepsze wrażenie. A tak: trochę roślin, płaszczki w niezbyt czystej wodzie. I tyle.

Nr. 4 to plac zabaw na dworze - zostawiliśmy na później.










Piątka to dżungla. Z roślinami (bez dachu! W końcu to Majorka! W chłodny dzień nie liczcie na upał jak w palmiarni.), wodospadami, mostkami, żółwiami.... I zdjęciem z papugą. Fotograf sadza chętnego na krześle, papugę sadza na jego ramieniu i robi zdjęcie. Do kupienia przy wyjściu za 10 euro. Część pieniędzy idzie na fundację Aquarium Palma.
Ponieważ Janek uwielbia papugi, wyszedł z Aquarium z taką fotografią.







Nr. 6 to wieloryby. Wielorybów oczywiście w Aquarium nie ma. Można obejrzeć o nich film 3D (za dodatkową opłatą) i wystawę interaktywną. Posłuchaliśmy ich śpiewu i dowiedzieliśmy się, że Janek waży tyle samo, co 36 pingwinów, a mama - tyle, co 48 pingwinów i 11 kotów. Za to wieloryb to 400 pingwinów.





Kolejne części to Wielki błękit i Niebieska pustynia. Zachwyca tam ogromne, gigantyczne akwarium z rekinami i innymi rybami. Można siedzieć na poduchach i patrzeć, patrzeć ...
Można przejść tak, by mieć ryby nad głową. Albo tak, by być przy samym dnie.




















I wreszcie 9. Niewielka sala. Ale za to jaka! Z meduzami. Niby nic, a jednak... Przyciemnione światło. Meduzy w akwarium w kształcie ogromnej tuby. Zmieniające się światła. Siedziska. I można tak siedzieć, patrzeć i zapomnieć o upływającym czasie.



























10 to sala zabaw dla dzieci. Czynna od 11:30. Przybyliśmy akurat na otwarcie. Oprócz konstrukcji dla dzieci, są stoliki i bar. Rodzice mają więc, gdzie posiedzieć i napić się kawy albo czegoś zimnego.




No i poszliśmy na obiad. Działa tylko jedna z restauracji. Tam przysługiwały nam 4 porcje z menu i 4 napoje. Nie było potrzeby dokupywać piątej. Porcje są spore. I wybór też jest. Klopsiki, nuggetsy, pieczone kawałki kurczaka, ryba, spaghetti, cannelloni i na pewno coś jeszcze, ale oczywiście nie pamiętamy już, co. Do każdego zestawu obowiązkowe są frytki. Ketchup i majonez do wyboru. O warzywach możecie zapomnieć. No i oczywiście napoje: woda lub sok.
Wszystko świeże i całkiem smaczne jak na taki trochę fast food.
Jest też bar z deserami i kawą. Ciasta odpuściliśmy. Wyglądały troszkę jak z supermarketu, no i naprawdę byliśmy najedzeni. Kawy skosztowali rodzice. Jest smaczna i niedroga.

No i jeszcze zewnętrzny plac zabaw. Chłopcom nie przeszkadzało, że czasem kropi. Świetnie się bawili na wielkim żaglowcu.


No i jeszcze wyjście. Przez sklep z pamiątkami. Co uważamy za zwyczajne zagranie poniżej pasa. Zmęczone zwiedzaniem dzieci wchodzą do sklepu, gdzie przecież chcą mieć wszystko. Udało nam się wyjść z mini figurką LEGO (po jednej dla Janka i Julka) i mini LEGO Classic (dla Jerzyka).

W Aquarium spędziliśmy dobre 4,5 godziny. Przy ładniejszej pogodzie pewnie bylibyśmy dłużej. 
Miejsce jest zdecydowanie warte odwiedzenia. 
Na nas największe wrażenie zrobiły ośmiornica, rekiny i meduzy.
I pewnie jeszcze tam wrócimy. Podczas kolejnych odwiedzin wyspy.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz