środa, 6 kwietnia 2022

Mallorca. Dzień 11.

Od rana ulewa. Leniwy poranek.

Śniadanie, Lego, czytanie, kostki Rubika, no i lekcje. 

Tato odebrał ok. 11 samochód z wypożyczalni.

Ciepły posiłek zjedliśmy jeszcze w domu, a potem na wycieczkę.

Cel: Valdemossa.

Miasteczko, gdzie zimę 1838/1839 spędzili Chopin i Sand. I było zimno. Nawet bardzo. Do tego stopnia, że Chopin się bardziej rozchorował, a Sand napisała książkę "Zima na Majorce". Na Majorce szukali słońca, łagodnej zimy. Dla Chopina, który już cierpiał na niezdiagnozowaną chorobę układu oddechowego, oraz dla syna Sand, Maurycego, który chorował na reumatyzm. Lekko się rozczarowali.

Za to my dziś mogliśmy się poczuć jak pisarka i kompozytor. Było zimno, wilgotno i wietrznie. Gruźlicy nie mamy tylko dlatego, że jesteśmy zaszczepieni.

Mimo to miasteczko nam się ogromnie spodobało. 

Zaparkowaliśmy przy ulicy (są parkomaty). Pieszo przeszliśmy malowniczymi uliczkami, gdzie prawie przy każdych drzwiach jest kafelka poświęcona świętej Katarzynie (Catalinie), która pochodzi z Valdemossy. Dotarliśmy do muzeum i klasztoru. Zwiedzanie sobie odpuściliśmy. Tak, zwyczajnie uznaliśmy za nieco pozbawione sensu kupowanie biletów dla naszej piątki po to, by zobaczyć celę nr 4 i fortepian Chopina. Gdy chłopcy podrosną i bardziej docenią, co widzą, nie ma sprawy.


































Ten pomnik to dar od Polski, a jego autorką jest  Zofia Wolska. Odsłonięcia w 1998 roku dokonały królowa Hiszpanii Zofia i pierwsza dama Jolanta Kwaśniewska.

A potem ruszyliśmy niesamowitą trasą do miejscowości Andratx i dalej do Sant Elm. 
Droga górska, kręta. Widoki zapierające dech w piersiach. Czasem nawet się baliśmy. Odległość niewielka, ale z powodu serpentyn jedzie się dość długo. 
To podobno jedna z najpiękniejszych, o ile nie najpiękniejsza, trasa na Majorce.
I do tego wyszło słońce!





Po drodze zatrzymaliśmy się przy Torre del Verger - malowniczych ruinach. Wieża była otwarta, dostępna dla każdego, kto zmieści się w wąskim wejściu. Daliśmy radę!
Widok cudo!
A dla chłopaków fajna przygoda.

















A dalej było tylko piękniej. Maista przyklejone do skał, zatoczki, kozy...











Przez Andratx, gdzie się nie zatrzymywaliśmy, dotarliśmy do Sant Elm. 
Jak tam jest pięknie!
Cudowna miejscowość. Plaża. Widok na wyspę Isla de sa Dragonera.
Samochód zaprkowaliśmy na darmowym parkingu przy wjeździe do miasteczka. Główny deptak jest zamknięty dla samochodów, okoliczne uliczki dostępne tylko dla mieszkańców. Przy deptaku: restauracje, piekarnia, sklepiki, kawiarnie i co krok między domami taras z widokiem na morze i wyspę.
W piekarni kupiliśmy dla każdego coś dobrego, a potem rodzice usiedli w restauracji Cala Conills z widokiem na plażę i plac zabaw i napili się tam pysznej kawy.
Chłopcy bawili się w tym czasie na plaży i placu zabaw.






































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz