czwartek, 7 kwietnia 2022

Mallorca. Dzień 12.

 Słońce od rana. 

I samochód. 

Kierunek: północny-wschód wyspy. Najpierw Playa Formentor, a potem Alcudia.

Ale najpierw nasz pobliska pierkania.


Kupiliśmy chleb i ensaimady, które zabraliśmy ze sobą.


Parking jest płatny - płaci się w parkomacie.

Do plaży bliziutko. Miejsce cudowne! Plaża nie jest szeroka, ale dość długa. Z pięknym widokiem. Teraz jest przed sezonem, więc czynny był tylko niewielki bar. Ale kawa i lody na patyku były. Leżaki do wypożyczenia stały poskładane, ale nie było obsługi.

Przy barze są toalety publiczne, bezpłatne, czyściutkie.









Dojazd do plaży jest przepiękny. Widoki zapierają dech. Najgorzej ma kierowca, bo ostatni odcinek to dość wąska, kręta droga - trzeba pokonać górę. Najgorzej, bo nie może oglądać widoków, tylko zastanawia się, jak przejechać samochodem, jednocześnie nie ocierając się o auto z przeciwka i omijając tłumy rowerzystów. Ale da się. Czasem trzeba poczekać. Ale t nie szkodzi. Widok wynagradza wszystko.

Skusiliśmy się na przejażdżkę na Cap de Formentor. Trasa serpentynami po wąskiej górskiej drodze, która nagle okazała się być zamknięta. I powstał korek. Postaliśmy trochę. Potem mama pokierowała ruchem i w końcu się udało zawrócić i odjechać.

No i dojechać na plażę.

Na plazy piknik: ensaimady z budyniem i bez dodatków, tylko z cukrem pudrem. I truskawki!

Do tego ciepły piasek, zimne morze (ale chłopcy się kąpali, tata też!), więc lato chyba może uznać za otwarte!






























A po plażowaniu ruszyliśmy do Alcudii na obiad. Rezerwację zrobiliśmy w restauracji Basico Steakhouse i to się okazał strzał w dziesiatkę.
Właściwie dwa straszły. Bo Alcudia jest przepiękna! No i obiad był bardzo smaczny. 
Zacznę od Alcudii. Do ścisłego starego miasta nie wjedziecie autem. Zaparkowaliśmy na jednym z parkingów blisko bramy miejskiej. Postój był bezpłatny.
Przeszliśmy cudnymi uliczkami z kawiarniami, restauracjami, sklepikami z rękodziełem. Uliczkami pełnymi kwiatów i zieleni.
W restauracji mieliśmy stolik w ogrodzie, na dziecińcu właściwie. W bardzo przyjemnym miejscu.
Obsługa miła i profesjonalna.
Jedzenie smaczne. Ceny nie najgorsze. Cieszy zwłaszcza menu dziecięce z daniami po 6,50 euro. Porcje dziecięce albo pyszne albo ciut małe, bo chłopcy zjedli wszystko do kruszka.






























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz