Prima Aprilis!
Jerzyk bardzo czekał na ten dzień. Na to, żeby powiedzieć tacie, że ma dziurę, a tu Prima Aprilis! No i się doczekał.
Rano chłodno. Chłopcy zrobili lekcje i trochę gniliśmy w mieszkaniu. Ale około południa ruszyliśmy w miasto.
W innym kierunku niż wczoraj. Dzisiaj nasze cele to: Es Baluard Museu d'Art Contemporani de Palma oraz Mercat de Santa Catalina.
Dlaczego dziś? Bo dziś piątek, a w piątki właśnie wstęp do muzeum sztuki współczesnej jest "co łaska". A targ Santa Catalina jest zwyczajnie blisko muzeum.
Zaczęliśmy od muzeum. Budynek i eksponaty, które są na zewnątrz poznaliśmy już wcześniej. Tym razem zwiedzaliśmy wystawy w środku. Sporo eksponatów nas zmusiło do myślenia, sprawiło, że zatrzymaliśmy się na moment. Świetne były filmy dokumentalne - po hiszpańsku, ale z angielskimi napisami.
Z muzeum powędrowaliśmy do hali targowej. Niestety było już późnawo. Targ jest czynny do 16:00, ale o 14:00 już cudem dostaliśmy pieczywo. Kupiliśmy bułki llonguet. Typowe majorkańskie buły. Coś pomiędzy naszą polską bułką poznańską a bagietką. Jasne pieczywo, spora buła z przedziałkiem i chrupiącą skórką. Bułka, z której robi się kanapki ze wszystkim (od warzyw poprzez sery i wędliny aż do omletów) i sprzedaje jako przekąskę czy szybki lunch w budkach na ulicy. Bary - gdzie planowaliśmy coś zjeść - też przetrzebione. Mimo. to tłum ludzi. Uciekliśmy stamtąd z dwoma postanowieniami: zjemy jednak w domu tym razem i wrócimy do hali targowej o wcześniejszej porze innym razem.
Po obiedzie czekała nas kolejna wyprawa. Wszak nie mieliśmy za bardzo zakupów. Chłopcy poszli z mamą do fajnego eko sklepu sieci Veritas. Po drodze zaliczając cudowny, przytulny i pachnący sklep z czekoladą Cachao Chocolate Manufactory, gdzie najchętniej kupilibyśmy (i zjedlibyśmy i wypilibyśmy) wszystko, ale ograniczyliśmy się do przepysznych czekoladek z truskawkami.
A po zakupach - nieco obładowani - ruszyliśmy na pobliski plac zabaw. Tam dołączył do nas tata. Od placu zabaw ciekawsze okazały się szybko być drzewo (dla Janka i Julka) i murki (dla Jerzyka).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz