To mogła być leniwa niedziela, a była całkiem niezwykła, bo po poobiedzie Jerzyk jechał na swoje pierwsze proszone przyjęcie urodzinowe do kolegi z przedszkola. I to od razu do swojego najulubieńszego kolegi - Aleksa.
Ale najpierw starszaki pograły w szachy, Jerzo pobudował.
Po obiedzie ubrał się elegancko, wziął prezent i pojechał z mamą na przyjęcie.
U Aleksa były też inne dzieci z przedszkola: Emila i Oliwier. A poza tym rodzeństwo Aleksa: Idusia (z naszej przedszkolnej zerówki) oraz Kosma (roczniak). Jerzyk początkowo był nieco onieśmielony i bał się kota, ale potem się rozkręcił i w ogóle nie chciał wracać do domu, mimo późnej pory.
Był wspaniały tort i babeczki. Miała być pizza, ale dla nas już było za późno. I Jerzyk z Emilką wyciskali sok z pomarańczy.
Było przemiło!
I zaprosiliśmy już Aleksa do nas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz