Niedziela.
Zaczęliśmy od LEGO mini fugeres: starszaki z serii Harry Potter, Jerzyk z serii 20. Wszyscy zachwyceni. Fenomenu nie pojmujemy, ale bawią się tym świetnie. Jerzyk uwielbia je rozkładać, mieszać między sobą i składać na nowo.
Często bawią się z nim bracia.
Janka i Julka cieszą postaci z ostatnio ulubionych książek o Potterze.
Fajny drobiazg, który można przywieźć od czasu do czasu z wyjścia na zakupy zamiast słodyczy czy, co gorsza, jajka z niespodzianką. Tej zabawki się nie wyrzuca, jest porządna i zwyczajnie ładna. Naprawdę kreatywna. I pasuje do innych klocków LEGO.
No i motywuje do czytania! (Chociaż Julka nie trzeba motywować: jednak figurka Jęczącej Marty z pamiętnikiem Tomma Riddla sprawiła, że chyba jeszcze chętniej sięgnął po drugi tom Harry'ego).
No więc był to dzień z LEGO, książkami (Julek skończył drugi tom, więc jutro oglądamy film), Pomleody i hulajnogami oraz rowerkiem, bo w końcu wyszło słońce (chociaż mogłoby być cieplej). Jerzyk nie zmarzł ani trochę, bo był w swoim wełnianym komplecie uszytym przez Re-gatki.
A na podwieczorek: drożdżówki jabłuszka. (Na kolację: bagietki na zakwasie.)
Tak, tak, Janek z Jerzykiem się bawią LEGO. Mini figurkami. I co minutę wołają: "Mamo, popatrz!"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz