Pierwszy dzień kolejnego lockdownu. Janek i Julek zostali w domu. Ich koledzy ze szkoły w 90% poszli na lekcje stacjonarne, wykorzystując możliwość nauki w szkole dla dzieci, które nie mają warunków do nauki w domu. My mamy warunki. I nie lubimy kombinować. I rozumiemy szczególną potrzebę solidarności społecznej w przypadku, gry brak respiratorów, oprócz karetek po chorych jeżdżą wozy strażackie, a kolejne oddziały są likwidowane i zamienianie na oddziały covidowe.
Jerzyk pojechał do przedszkola, ale pewnie jeszcze w tym tygodniu zostanie już w domu.
Po Jerzyka z mamą pojechał Janek. Po drodze odebraliśmy też zamówienie z Jarmużna: obiad - bułeczki bao dla taty oraz wegańskie ciasto snickers na deser.
Chłopcy na obiad robili pizzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz