sobota, 27 listopada 2021

Akuku

Od dawna chciałam tam zabrać Jerzyka, ale ciągle coś... 

Wejściówkę do Akuku wylicytowaliśmy w aukcji dla ciężko chorego Kajtusia z Jaworza.

Historię Kajtusia, a przede wszystkim możliwość wsparcia zbiórki macie na stronie fundacji SiePomaga. Wierzę, że nie pozostaniecie obojętni i wspomożecie naszego sąsiada chociaż złotówką.

A tymczasem Jerzyk w końcu dotarł do Akuku.

Byliśmy o dobrej porze, bo o 15, kiedy w większości domów jest obiad. W sali oprócz Jerzyka było jedno dziecko. Było więc cicho i spokojnie. Wszystkie zabawki były do dyspozycji.

Sala zachwyca.

Jest cudnie urządzona, przemyślana w każdym calu. Jest jasna i czysta. I ciepła. Nie marznie siedzący rodzic ani bawiące się na podłodze dziecko. Jerzyk był w bawełnianych, cieniutkich spodenkach i koszulce z krótkim rękawkiem. I było mu idealnie.

W przedsionku znajdziecie półeczkę na buty. Następnie, za kolejnymi drzwiami są szafy na ubrania - świetny pomysł, bo nie ma bałaganu. Nie ma stosu kurtek i czapek. Jest estetycznie.


No i w końcu sala zabaw połączona z niewielką, przytulną częścią kawiarnianą. W kawiarni monitor, na którym widać, co dzieje się w sali. Wszystko też słychać, bo kawiarnię od części zabaw oddziela niskie przepierzenie.

Wszystko jest drewniane. Są brzozy, hamak, namiot, stoliki do rysowania i układania, stolik do budowania torów lub autostrady, samochodziki i pociągi, półeczki z książkami, zabawkami, instrumentami, staw do łowienia rybek, sensoryczne kafle do chodzenia i badania ich stopami i rączkami.... 





































Pojazdy.


I domek, do którego trzeba wejść po schodkach, a wyjść można, zjeżdżając ze zjeżdżalni. I jest w nim wszystko. Można kroić, miksować, zaparzyć kawę, ugotować, co się chce, prasować, powiesić pranie, a na końcu pozamiatać i umyć podłogi.












No i kawiarnia. Duży wybór kawy. A kawa smaczna. I jest mleko roślinne! 






Zdrowe słodycze i przekąski. Niewielki wybór ciast. Skosztowaliśmy sernika pieczonego bez cukru, na stewi. Tak pyszny, że wzięliśmy chłopakom na wynos.

I jeszcze przestronna, ładna, czysta toaleta. Z przewijakiem, pieluszkami, stołeczkami dla maluchów.

Niełatwo było nam opuścić to miejsce. Z czasem, około 17, zaczęło przybywać klientów. Nie było jeszcze ciasno, ale dzieci coraz więcej.


Wychodząc, Jerzyk wciąż pytał, kiedy znowu pojedziemy do Akuku?

Wymyśliliśmy, że może Święty Mikołaj przyniesie mu w prezencie bilet do Akuku. Tylko trzeba napisać list.

Jeszcze w kurteczce Jerzyk poprosił starszych braci, by napisali w jego imieniu list do Świętego. Właśnie z prośbą o bilet. Julek od razu zabrał się do pracy. Pierwszy list do Mikołaja w tym sezonie gotowy. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz