Rano chłopcy do placówek. Mama na jogę.
I do domu - zagnieść ciasto na jutrzejsze rogale. Jeszcze obiad. I do przedszkola po Jerzyka, a potem po starszaków do szkoły i z całą ekipą do Bazylii na pizzę i lemoniadę - czyli jak zwykle.
No i do szkoły z powrotem. Na Święto Marcinowe.
Obie drugie klasy, w tym klasa Julka, wystawiały opowieść o świętym Marcinie. Akompaniamentem wspierały je obie klasy czwarte, w tym klasa Janka.
Jak zwykle było klimatycznie i magicznie. Ciemna sala, oświetlona tylko światełkami lampionów. Cisza. I piękna opowieść o potrzebie światła i dobra.
Jerzyk słuchał i oglądał bardzo przejęty.
Po przedstawieniu spacer z lampionami i śpiewem na ustach.
A na koniec wreszcie rogale! I ognisko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz