Janek, czyli Nana, i Julek, czyli Juju, to moi synkowie.
Janek przyszedł na świat 03.08.2011, a Julek - półtora roku później, 09.02.2013.
Nana i Juju to pseudonimy wymyślone przez Janka, gdy miał nieco ponad rok.
21.05.2017 do chłopców dołączył Jerzyk czyli Jerzo.
To ma być blog o nich.
Dziś pierwsza tura pieczenia rogali. Ciasto przygotowane wczoraj, leżakowało całą noc w lodówce.
Po upieczeniu rogali z białym makiem oraz jabłkami i cynamonem (z myślą o Jerzyku, który zapowiedział, że maku jeść nie będzie, bo nie lubi), powstało ciasto na kolejną porcję - do upieczenia jutro, bo w środę Marcinowe Święto obchodzą Janek i Julek w szkole.
Chłopcy wrócili do domu. Starszaki mieli angielski, a Jerzo przebierał nóżkami, nie mogąc się doczekać wyjazdu na spacer z lampionami do lasu.
Oczekiwanie umiliło nam czytanie książki "Święty Marcin i mały miś", śpiewanie piosenek, a wszystko przy zapalonych lampionach.
No i w końcu się doczekał.
Jerzo z rodzicami na spacer: z parkingu na Tartacznej, w stronę zapory, na polankę, z przedszkolakami, ciociami. Każdy z lampionem w ręku. Ze śpiewem na ustach.
A na polanie było coś, co zostawił dla dzieci i ich rodziców Święty Marcin: wielki wór rogalików!
A dla Jerzyka były rogaliki z jabłuszkami. Skąd ten Święty Marcin wiedział, że on nie lubi maku?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz