Niedziela. Bez wyjazdów. Bez gonitwy.
Na śniadanie Janek zrobił dla siebie i dla taty swoje ulubione Kaiserschmarren.
To był dzień gotowania Janka, bo na obiad zrobił naleśniki. Z serem, bananmi, czekoladą, dżemem, kremem śliwkowo-daktylowym - każdemu według potrzeb i smaku.
To był dzień budowania z LEGO, ćwiczenia z ciotką Chodą (nawet Jerzo dołączył), czytania.
To był dzień gnicia w domu, ale takiego fajnego leniwego bycia trochę razem, trochę po prostu ze sobą.
Niedziela.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz