Jerzo w domu, chociaż nie kaszle. A może dlatego, że nie kaszle w końcu mógł odespać. I spał chyba do 8 rano. Tak więc Janek i Julek pojechali do szkoły. A Jerzyk został z mamą.
I z mamą pojechał po chłopców. W trasie wymyślił sobie nową zabawę: wołanie "Cześć!" przez otwarte okno do wszystkich przechodniów po jego stronie ulicy.
A już wszyscy pojechaliśmy na lody do Jednorożka. W centrum czekała na Janka niespodzianka: dodatek do gry "Root" do odbioru w Księgralni, który miał dostać na Dzień Dziecka, ale wtedy był niedostępny.
A potem jeszcze ukulele. Ostatnie w tym roku szkolnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz