wtorek, 31 marca 2020

Pandemia. Dzień 20.

Jak zwykle, najpierw była lekcja Janka.




I jak zwykle: układanki, puzzle, pociągi, plastelina, ciastolina, czytanie, wygłupy, zabawy.
Wychodzić nam się na dwór jakoś nie chciało. Na zimę i śnieg za ciepło, na wiosnę - za zimno.
















Robiliśmy pizzę na obiad. I jedliśmy lody, które miały być na urodziny taty, ale na imprezie tak się najedliśmy, że odpuściliśmy. Poza tym Janek i Julek byli jacyś tacy niewyraźni. Przy groźbie przeziębienia lody to średni pomysł.







A gdy Jerzyk już zasnął, w ramach Julka zajęć zerówkowych, mama przeczytała "Czerwonego Kapturka", a omówiona została litera C. 
Julek narysował cebulę na grządce. C tworzy nadziemna część cebuli i dżdżownica.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz