Chłopcy, bo tato w pracy zawodowej, a potem ogrodowej, a mama wpadła do domu na hiszpański i spakować prowiant.
Chłopaki za to jak wyszli o 7:15, tak wrócili o 19:15. W tym czasie byli w szkole i przedszkolu jak zwykle. A potem?
Najpierw mama pojechała po Janka i Julka. nimi po Jerzyka. Z całą trójką do Lele Pizza. Fajne miejsce. Puste o 15 w poniedziałek. Z miłą obsługą, ogródkiem i pyszną pizzą. Musimy tam przyjechać z tatą!
Po obiedzie odprowadziliśmy Janka na zajęcia mindfulness, a Julka odwieźliśmy do Parku w dechę na urodziny kolegi z klasy, Leona.
No i z powrotem po Janka, bo akurat kończył zajęcia.
A z Jankiem zrobiliśmy spacer. Obowiązkowa do Dedalusa, pooglądać stare i nowe gry, pooddychać zapachem książek i gier.
A potem do Jednorożka na lody. No i w końcu po Julka.
Wszyscy w domu byliśmy po 19. Szybka kolacja, zadanie domowe, kąpiel i spanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz