Rano do Banialuki. Tak! Daliśmy radę wstać, mimo późnego powrotu do domu po koncercie. Zjedliśmy śniadanie i na 11:00 chłopcy z mamą pojechali do centrum.
Przed spektaklem zdążyliśmy jeszcze do Aquarium.
Spektakl: "Smok Bonawentura". Cudnie zrealizowany. Z ładnymi lalkami. I mądrą treścią - z ważnym przesłaniem, by nie bać się być sobą, by postarać się siebie odnaleźć i słuchać głosu swojego serca i swojego rozsądku. Idealny dla młodszych widzów. Starszakom też się podobał - mimo że byli na nim kolejny raz. Jerzyk oglądał go po raz pierwszy i prawie wcale się nie bał. I bardzo mu się podobało. I oczywiście znowu płakał, gdy przedstawienie się skończyło.
Musiał otrzymać obietnicę, że przyjdziemy znowu. Natychmiast zarezerwowane zostały bilety na chyba ostatni spektakl w tym sezonie - "Brzydkie Kaczątko" (tak, znowu) 26. czerwca.
Pojechaliśmy do domu, po tatę. A z tatą spacerkiem do jaworzańskiej tężni. Tam, w Koralowej zjedliśmy obiad. Jak zwykle ładnie i pysznie, ale też wbrew naszym obawom stosunkowo szybko podany. Tłum był spory: spacerowicze majówkowi oraz kilka imprez jednocześnie.
A potem: na siłownię i na Jaworzańską Majówkę.
Po Majówce: ogródek, a w ogródku obiecany popcorn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz