Julek i Jerzo czytali, bawili się pluszakami, ciastoliną, żołnierzykami...
To był piękny, ciepły dzień, więc szybko przenieśliśmy się do ogrodu.
Zaczęliśmy od zabawy "śpikawkami", czyli psikawkami oraz rozszczepienia światła za pomocą luterka i miski z wodą.
Potem jeden z chłopców robił zajączki na ścianie, a pozostali "malowali" wodą po śladach światła.
Obiad i deser też były w ogródku.
Podglądaliśmy też traktor.
Hitem dnia było wyjście za bramę.
W maseczkach, rzecz jasna. Jerzo, choć nie musi, też chciał mieć. I co chwilę ściągał i zakładał.
Z przechadzki wróciliśmy do ogrodu.
W "międzyczasie" upiekliśmy chleb i (po)świąteczny sernik (czeka w lodówce na jutro).
"Siedzieli na ganku, w wiankach z majeranku: król, królowa, cesarz (u nas rycerz), cesarzowa, żuk, dżdżownica, lalka baletnica, a na końcu rak. A jak!"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz