50 dni minęło.
Ile jeszcze? Tego nie wie nikt.
Nie uczciliśmy tej okrągłej liczby.
Ale dzień był nieco inny od pozostałych. Rano, po śniadaniu poszliśmy na spacer w poszukiwaniu "kałużek" jak mawia Jerzo. Poszukiwania były skuteczne.
Po powrocie do domu Jerzykowi wylewaliśmy wodę z kaloszy.
Na drogę wziął kromkę z serem.
Kolejna nowość w kwarantannie: lekcje pianina online. W końcu się udało. I od razu pełen sukces. Okazało się, że Janek nie zapomniał gam ani pasaży. I nawet Julek dołączył i też pograł.
Spotkanie z dawno niewidzianą kochaną nauczycielką sprawiło chłopakom mnóstwo radości.
Prognozy straszyły deszczem, ale się nie sprawdziły. I większość dnia spędziliśmy na dworze.
Jerzyk z Julkiem zrobili mini stracha na wróble.
Janek przygotował maskę Mozarta - to zadanie z sobotniego Muzykodromu. I przy okazji sam na chwilę stał się Amade.
Po południu Janek i Julek pojechali z tatą do parku, a Jerzo z mamą poszedł na spacerek na rowerek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz