Dzień zaczął się od tańca i swawoli. W końcu to niedziela.
Graliśmy też w Jungle Speed, którą doniósł Zajączek. No i w szachy, bo bez tego dzień jest dniem straconym.
A potem układanie, budowanie, czytanie.
Na deser lody w ogrodzie.
I czytanie też.
I upiekliśmy chleb.
Pyszny był z osełką od Wege Sióstr i przpyrawą z płatkami chabru od Love Nature.
Pomagał też mamie zbierać główki mniszka lekarskiego. Nie mamy ich wiele w ogródku, ale zawsze coś. Na jeden albo dwa słoiczki syropu powinno wystarczyć.
A wieczorem Janek sam przygotował ciasto na rewolucyjną focaccię według przepisu Marty Dymek z Jadłonomii. Upiecze ją jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz