środa, 28 kwietnia 2021

Pandemia. Dzień 403.

Jerzyk pojechał raniutko do przedszkola. Razem z Jankiem, który przejechał się dla towarzystwa.
Chłopcy mieli lekcje online.

Dziś też doczekali się wymarzonych kolejnych komiksów paragrafowych, więc dzień był pod znakiem gry. Nie pojechali więc po Jerzyk (też dostał książkę) i nie robili z nim pizzy. Na szczęście Jerzo świetnie sobie poradził. Z mamą.



Po obiedzie szybciutko pojechaliśmy autem do amfiteatru, żeby chłopcy mogli pojeździć na hulajnogach i rowerku. Mama też. Troszkę.



























W domu szybki podwieczorek - domowe lody waniliowe z truskawkami i malinami. A potem: starszaki na karate, a Jerzyk z tatą "do lasku", czyli na spacer na Młyńską Kępę.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz