Janek na wycieczce. Nie dzwonił. Mógłby skorzystać z telefonu któreś z pań, ale tego nie zrobił. Ufff...
My też byliśmy twardzi i dzielni. Nie dzwonimy. Wytrzymaliśmy.
Jerzyk w przedszkolu. Julek w szkole, ale też na wycieczce: na Kozią Górkę.
Czyżby wszystko wracało do normalności?
A po południu odwiedzili nas Madzia i Josip. Są w Brennej podczas nieobecności babci Ali, która wczasuje się nad Bałtykiem.
Zrobiliśmy ognisko. W międzyczasie Julek pojechał na karate - wkrótce egzamin i nie chciał opuścić zajęć. No i wrócił Janek.
Ależ było radości i opowieści!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz