Po śniadaniu śmignęliśmy na Przysłup Caryński - opisałam trasę w osobnym poście.
A po powrocie: obiad, "Eksplodujące kotki" i inne zabawy z dzieciakami na Rusinowej. No i San!
A wieczorem: ognisko!
I największa atrakcja: przejażdżka z ciocią Izą na quadzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz