Dzień Nauczyciela. W szkole nie było lekcji. Klasy 1-3 jechały do Banialuki na "Tutu". Tak więc pospaliśmy ciut dłużej, bo najpierw Jerzyk pojechał do przedszkola na 8:15, potem Janek do Banialuki na 8:30, a potem dopiero Julek do szkoły. Jego klasa jechała do teatru o 9:30.
Były dwa spektakle dla 5 klas, bo jesteśmy w strefie żółtej i obłożenie widowni może wynosić 25%.
Mama poszła z Julkiem. I z mamą Igi z klasy Julka. Mamy dostarczyły dzieciom prezenty dla wychowawczyni pani Beatki i pozostałych nauczycieli.
Poza tym już po spektaklach Janek i Julek poroznosili wśród swoich nauczycieli kwiatki oraz własnoręcznie wykonane prezenty.
Jerzy też miał prezenty dla kochanych cioć: dla każdej po puszce herbaty, a puszka personalizowana, podpisana dla każdej cioci, z życzeniami od Jerzyka. Poszedł odważnie, wręczył, mówiąc "Wszystkiego najlepszego!".
A po przedszkolu, razem z braćmi i mamą pojechał do Domowego Przedszkola. Swojego pierwszego przedszkola. Do pierwszej ukochanej cioci Natalki. Pojechał z życzeniami i żeby się oficjalnie pożegnać, podziękować za wspólny czas. Zawiózł cioci kawę w drewnianej puszce z dedykacją.
Ze szkoły i przedszkola zabraliśmy wszystkie rzeczy chłopaków. Szykujemy się do samoizolacji. Za dużo zakażonych, o zbyt wielu już wiemy. Niektórych znamy osobiście. Ponieważ mamy taką możliwość chcemy być o dwa kroki przed rządem, który nie robi nic, co zapewniłoby nam poczucie bezpieczeństwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz