czwartek, 12 listopada 2020

Pandemia. Dzień 246.

 Czwartek to nasz najbardziej zwariowany dzień. Janek i Julek mają po 3-4 lekcje zdalne. Na przemiennie. Więc posiłki jedzą osobno, bo lekcje wypadają w porze obiadu. Drugie śniadanie też jedzą osobno. Między zajęciami z nauczycielami odrabiają zadania/uzupełniają zeszyty. Dla mamy to niezłe zamieszanie. Ale nie szkodzi, ogarniemy się. 

W czasie lekcji chłopaków Jerzyk się bawił się i oglądał z babcią Alą swoją ostatnio ulubioną fotoksiążkę ze zdjęciami z własnego chrztu, grał w planszówki z mamą. W przerwach Julek prezentował swoją nową książkę. Może się zgodzi na publikację, bo jest fantastyczna! Znalazł się też czas na krótki spacer Jerzyka, Julka i babci Ali.





Po obiedzie starszaki zanieśli chleb sąsiadom, którzy przebywają w izolacji (chora sąsiadka) i na kwarantannie (jej najbliżsi). Chleb powiesili na płocie, żeby było bezkontaktowo.


Wieczorem Julek grał w szachy z babcią i tatą.



A potem babcia Ala bawiła się z chłopcami w "domowe przedszkole" i grała ze starszakami w "Kim jestem?".






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz