Wymęczeni maratonami sankowymi przedpołudnie spędziliśmy w domu. Na Goruszkę ruszyliśmy po obiedzie.
Po powrocie, po rozgrzaniu "kakałkiem" i terapii logopedycznej Janka chłopcy grali i szykowali się na jutrzejszy wyjazd do babci Ali.
Wieczorem, już w piżamie, Janek piekł dla babci karpatkę. Z pomocą Julka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz