sobota, 23 stycznia 2021

Pandemia. Dzień 318.

Sobota, leniwe śniadanie, a potem do roboty!
Zaczęliśmy od przygotowania z Jankiem i Jerzykiem szklanki obfitości.






A po obiedzie na deser Janek przygotował orzechowca. Też z książki "Fit&sweet" Chodakowskiej i Kielak. To świetne ciasto, takie mazurkowe trochę. Jest w nim wszystko, co lubimy: daktyle, masło orzechowe, czekolada i orzeszki. I nie ma dodatku cukru!
Użyliśmy naszego ostatnio ulubionego masła orzechowego, czyli Pasty Arachidowej z Karkonoskiej Tłoczni.
Wyszło obłędnie!















Poza tym starszaki odmówiły opuszczenia domu. Jerzyka nie zraził lekki deszcz i wyciągnął tatę na spacer. 
To ostatnie chwile Jerzykowego niekapka - kombinezonu z Mabibi. Kombinezon ma się świetnie! Mimo że  to jego trzeci sezon. Jerzyk zaczął w nich chodzić, gdy miał 1,5 roku (sic!). Kombinezon rósł przez ten czas razem z nim. W końcu osiągnął swój limit. Zamówiliśmy kolejny. Też w wieloryby, ale nieco inne. Tak więc wiosna może nadchodzić.






A Janek i Julek czytali, budowali, grali w szachy.





Jerzo też. I próbował się w beatboxie.



Wieczorem, gdy Jerzyk już zasnął, obejrzeliśmy film "Czego nauczyła mnie ośmiornica". To niezwykły dokument o relacji dorosłego mężczyzny z dziko żyjącą w oceanie ośmiornicą. Piękne zdjęcia, sporo zaskakujących zachowań głowonoga. Jedno, co rozczarowało dorosłych, to przesłanie, wnioski, jakie wyciągnęliśmy z filmu. Przygnębił nas. Naszym zdaniem, film zaczyna się smutno i smutno kończy i niesie ze sobą wiadomość, że wszystko przemija, kończy się, umiera. To oczywiście prawda. Ale tytuł i opis filmu jakoś obiecały nam więcej pozytywnych myśli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz