Chłopcy spali u babci Ali. Przed obiadem poszli na spacer. Ponieważ śniegu było zbyt mało, by jeździć na sankach, Jerzo jechał wózeczkiem.
Był piknik. I ślizgi z górki. Czyli zimowy spacer jak należy.
W przygotowaniu obiadu pomagał oczywiście Janek.
A na obiedzie już byli rodzice.
Czekała na nich wystawa budowli z klocków COBI.
Po południu już wszyscy wróciliśmy do domu. I chłopcy wzięli się za rysowanie. Wszyscy. Nawet Jerzo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz