Minister kazał, dzieci poszły do placówek.
Rano powitał nas mróz mrozów. -17 stopni.
Chłopcy pełni radości i tego szczególnego powakacyjnego podniecenia "hurra-spotkam-w-końcu-przyjaciół-ale-jak-to-będzie", a my pełni obaw z powodu pandemii. Staramy się myśleć pozytywnie. Sporo osób z naszego otoczenia przechorowało już covid, niektóre już są nawet zaszczepione. Teraz czekamy na szczepienia babć, nauczycieli, potem nasze.
Z przedszkola Jerzyk wracał rozpromieniony. I był Aleks!
Po zupce w domu Jerzo z mamą pojechali po chłopaków do szkoły. Też byli zachwyceni szkołą. Naszym przyjazdem już mniej - "Czemu tak wcześnie?".
Prosto z samochodu wyskoczyli na górkę.
A potem w końcu był obiad. Właściwie prawie obiado-kolacja. I orzeszki na deser dla Jerzyka, który uwielbia pistacje. Bez soli, żeby nie było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz