wtorek, 4 maja 2021

Pandemia. Dzień 409.

Szkoły otwarte. Dla klas 1-3. Ale w naszej szkole wolne do końca tygodnia. Odbywają się zajęcia opiekuńcze, na które chłopcy będą jeździć od jtura.
Dziś korzystamy z dnia bez lekcji i załatwiamy sprawy urzędowe.


 


Rano Julek odprowadził Jerzyka do przedszkola, a potem całą czwórką pojechaliśmy do Żor. Do Biura Paszportowego. Tak daleko, bo w naszym bielskim terminów na maj brak. Nie ma rejonizacji i możemy składać wnioski o paszporty w całym województwie. Do wydziałów w Bielsku i Katowicach umawiać się trzeba przez internet. Terminów brak. Miła pani przez telefon poradziła nam, byśmy spróbowali w Pszczynie (terminy odległe) lub w Żorach. W Żorach udało nam się umówić właściwie z dnia na dzień. Dzwoniliśmy w czwartek, termin mamy na dziś, czyli na wtorek. I to termin na 5 wniosków!

W Żorach obsłużyła nas przemiła, profesjonalna, czujna pani. Pomogła z wnioskami i pilnowała, by wszystko się zgadzało.
Czekamy na paszporty.
A potem ruszamy w świat!


Gdy wróciliśmy do domu, mama pojechała po Jerza, a Janek przygotował ciasto na tortille. No i je zrobił na obiad.


Sadziliśmy też pierwsze wiosenne kwiatki.




Po południu spacer. Cel: w końcu otwarta Lodowa Chatka!
Janek i Julek wyruszyli na hulajnogach, tato - na desce, a mama z Jerzykiem - samochodem. Ale po drodze zawieźli jeszcze "dzidziuśkowe" książeczki i zabaweczki do Indianki - pójdą na kiermasz fundacji Arka.















Jerzyk dostał arkową kolorowankę! Zajęcie miał na cały wieczór. Kolorował nawet w łazience, gdy mama się kąpała.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz