piątek, 14 maja 2021

Pandemia. Dzień 419.

Rano Jerzyk odwiózł braci do szkoły, wpadł z mamą do przedszkola po kalosze i kombinezon. No i jeszcze do piekarni. Po precelki i chleb. Tym razem mama nie piekła. Kupiliśmy pyszny, krojony, litewski na zakwasie. 
Na wyjazd.
Wyjazd niespodziankę.
Po zupce Jerzo pojechał z mamą i tatą do szkoły po chłopaków.
A ze szkoły ruszyliśmy do Hotelu Żywieckiego. Chłopcy oszaleli z radości. Nie domyślali się niczego! 
Niespodzianka się udała!


Pobyt zaczęliśmy od obiado-kolacji, czyli obiadu właściwie. W ładnej restauracji, z przemiłą, profesjonalną obsługą.
Dość długo czekaliśmy na zamówione dania. Ale było warto.
Przepyszne! Świeżutkie. Pięknie podane.






A potem poszliśmy na basen. 
Niewielkie, ale wystarczający. Z hydromasażem i mini przeciwprądem.
Dla chłopaków w sam raz. Idealny.
Jerzo też zachwycony. 












Wieczorem jeszcze Dobranocka i buła albo precelek dla chętnych i głodnych po zabawie w wodzie.


 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz