32 stopnie.
Od upału uciekliśmy do lodowatej wody w Brennicy i na lody do Manufaktury Smaku.
Kąpaliśmy się w centrum Brennej, blisko amfiteatru. Upalna, lipcowa niedziela przyciągnęła tłumy do Brennej, więc o parking nie było łatwo. Udało nam się znaleźć miejsce przy hotelu Kotarz, ale w luźniejszy dzień (lub o wcześniejszej porze) zaparkujecie w okolicach kościoła.
Temperatura wody nie zraziła nawet Jerzyka. Był zachwycony! Chociaż jako rodzice, podążający za nim w ciągłym nachyleniu, wolimy jednak nadmorskie plaże.
A potem poszliśmy na rewelacyjne lody do Manufaktury Smaku. Słony karmel, pomarańcza z bazylią, pesto orzechowe... I całkiem tradycyjne śmietankowe czy czekoladowe. Uważajcie, bo porcje są spore! Dla dzieciaków wystarczy jedna - można poprosić o dwa smaki, tzw. "pół na pół".
Odkryliśmy też czekoladki. Największy nasz zachwyt wzbudziły instrumenty muzyczne oraz nowy lokalny produkt: czekoladki z nadzieniem z sera koziego z ziołami (baaardzo delikatne w smaku) i logo Brennej.
Kalorie poszliśmy spalać na plac zabaw przy amfiteatrze. Ładny, zadbany, przemyślany, z bezpieczną nawierzchnią i wieloma urządzeniami.
Jedyne, co mi przeszkadzało, to muzyka dobiegająca z amfiteatru. Puszczane przez DJa hity disco-polo. Kompletnie niepotrzebne w tak pięknych okolicznościach przyrody i stanowczo za głośne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz