czwartek, 7 lipca 2022

W końcu na Szyndzielni

 Tak krążyliśmy wokół tej Szyndzielni od dwóch dni. Przyszedł czas na wjazd na górę. A co!

Kolejką.

Koszt biletu w obie strony dla 3 chłopaków i jednej mamy: 125 zł. 

Chłopakom bardzo się podobało. Najbardziej Jerzykowi, zwłaszcza, że jechał pierwszy raz.





Pieszo dotarliśmy do schroniska na Klimczoku. Tam zjedliśmy obiad: naleśniki. Ceny przemilczę, żeby nie zepsuć opisu relacji z pięknej, rodzinnej wycieczki.
Trochę się chłopcy pobawili w drodze powrotnej do stacji kolejki i ponieważ coraz abrdziej zanosiło się na deszcz, wsiedliśmy do wagonika.





























Jeszcze przed deszczem dotarliśmy do baru Pod Dębowcem. A tam jest pięknie, co już wiemy, bo Jerzyk odwiedził już to miejsce z mamą. I są lody od Jednorożka! I pyszna kawa. I pięknie jest.






















W ulewnym deszczu wsiadaliśmy do samochodu. Pojechaliśmy jeszcze do centrum. Do Dedalusa, czyli Księgralni. Bo to ulubione miejsce na mapie Bielska.


No i jeszcze Julka odwieźliśmy na kurs mangi.