środa, 31 grudnia 2014

Sernik na nowy rok

     Piekłam ja. Chłopcy pomagali zmywać.
     A sernik cudo! Z kajmakiem i bitą śmietaną. I z bananami, że niby zdrowszy. Oczywiście przepis mamy od Doroty.
      Tak, Juju ma ospę. A Janek do kompletu - zapalenie oskrzeli. Na szczęście na zdjęciach nie słychać, jak kaszle. Dlatego też może lepiej, że nie pomagali przy tym serniku bardziej. Swoją drogą, bakterie i wirusy w 150 stopniach raczej na pewno giną. Sernik jest więc całkiem zdrów.





 Na koniec Janek przy pomocy bułki wyczyścił miskę po zmielonym twarogu.


A sernik wyszedł taki:

Prawie jak mażoretki

Przy "prawie" robi ogromną różnicę.



Do siego roku!

piątek, 26 grudnia 2014

Śnieg!

  No i doczekaliśmy się zimy. Zrobiliśmy historyczne zdjęcia, bo kto wie, kiedy chłopcy znowu zobaczą śnieg?







czwartek, 25 grudnia 2014

Święta, Święta

     I jeszcze nie po Świętach. Ale już po kolacji wigilijnej. U nas to właściwie była obiadokolacja. Zastosowaliśmy system sprawdzony w zeszłym roku. W porze zupy, czyli ok. 13, chłopcy zjedli barszcz z uszkami. A po 15 już odświętnie ubrani podzieliliśmy się opłatkiem i zjedliśmy kolację.
      Dzięki tak wczesnej kolacji chłopcy mieli czas, żeby spokojnie nacieszyć się prezentami i pójść normalnie spać (czyli ok. 19-20). Oni nie musieli czekać cały dzień na prezenty, a my zyskaliśmy spokojny wieczór. Wszyscy byli bardzo zadowoleni. No może najmniej tata, któremu przypadło skręcanie parkingu - prezentu dla chłopców od Aniołka. 






środa, 24 grudnia 2014

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Makowce

     Też zrobione. Podczas pobytu Janka w przedszkolu upiekłam je z Julkiem. Trzy sztuki, bo tyle wychodzi z przepisu Doroty. A przepis to idealny. Makowce się nie zmarnują. Mamy listę oczekujących.





     Juju pomagał także w lukrowaniu i ozdabianiu ciast. I w sprzątaniu - zlizywał lukier, który spłynął na blat.






niedziela, 21 grudnia 2014

Pierniczki

   Jak zaplanowaliśmy, tak zrobiliśmy. Dzisiaj u nas był dzień pod znakiem pierniczków (po)pierniczony z lekkim zapierniczem.
    Ciasto zrobiłam w piątek wieczorem. Dziś po śniadaniu było wałkowanie, wykrawanie i pieczenie. Po obiedzie - ozdabianie. Chłopcy wytrzymali tak za każdym razem nieco ponad pół godziny. Za każdym razem też wyżerali, co się dało: rano - surowe ciasto, po południu - upieczone pierniczki, lukier, a nawet posypki. Lukier zlizywali też z polukrowanych już pierniczków.
    Nastawiłam się, że kuchnia będzie wyglądać gorzej. A nie było tak źle. I naprawdę dobrze się bawiliśmy.
      Piekliśmy pierniczki jak alpejskie.















sobota, 20 grudnia 2014

O, choinka!

   W kalendarzu dziś po zabawce choinkowej dla każdego z chłopców oraz obrazek tematyczny do pokolorowania. No bo na dziś zaplanowane mieliśmy ubieranie choinki. Plan wcieliliśmy w życie. 
   Janek wieszał i domagał się coraz większej ilości zabawek choinkowych. Juju zabawkami się bawił, a niektóre podawał mamie lub babci do powieszenia. Potem rozpaczał, że nie może zjadać pierniczków choinkowych. Ale i tak było fajnie, a chłopaki, zwłaszcza Janek, są zachwyceni choinką. Julek znalazł sobie nowe miejsce do siedzenia i zjadania pierniczków (nie tych choinkowych) obok choinki.
   My pierniczki pieczemy jutro. Na choince powiesiliśmy pierniczki i gwiazdę z Krakowskiego Kredensu. Zabawki z materiału mamy od kury-d.