sobota, 30 kwietnia 2016

Córeczko, wolałabym, żebyś była chłopcem

- Babcia Dana nie jest moją babcią. Jestem córką babci Dany. - rozkminiamy z Jankiem koligacje rodzinne.
- Czemu nie synką?
- Jak to???
- No bo jesteś dziewczynką. Synek to chłopczyk. Synka - dziewczynka.

Entomolog

Juju goni po domu coś latającego z zamiarem dokonania na rzeczonym aktu morderstwa:
- No gdzie to jest?
- Juleczku, nie zabijamy robalków!
- To nie jest robal! To jest owad!

piątek, 29 kwietnia 2016

Wege i bez cukru: Pischinger

   I w dodatku pyszny! Zdaniem chłopców. I nie tylko.
   Nie jestem pewna, co na to pan Oskar Pischinger, wiedeński cukiernik, twórca pierwszego Pischingertorte. Myślę, że byłby zadowolony. Sam w końcu musiał być otwarty na nowości. I kreatywny.
  W wersji wegańskiej (i bezcukrowej) pischinger jest równie łatwy do przygotowania jak w wersji tradycyjnej. Podobnie wymaga leżakowania, więc zabierzcie się za niego odpowiednio wcześnie. Doba przed imprezą wystarczy.
  Jeśli ma być całkowicie wegańsko, zaopatrzcie się w odpowiednie wafle. Polecam bio wafle domowe bez cukru z firmy Ania.
   Pischingera przekładam dwoma masami. Podana w przepisie poniżej ilość wystarcza na jedno opakowanie bio wafli od Ani.


PISCHINGER

1 opakowanie bio wafli domowych bez cukru

masa I:
100 g oleju kokosowego
1/2 szklanki mleka roślinnego
4 kopiaste łyżki karobu
 W rondelku z grubym dnem podgrzewamy mleko i olej, aż olej się rozpuści. Dodajemy karob. Cały czas mieszając, chwilę gotujemy. Odstawiamy, aż się nieco schłodzi.

masa II:
75 g suszonych śliwek
75 g suszonych daktyli
100 ml wody
dojrzały banan

   Śliwki i daktyle umieszczamy w rondelku z grubym dnem. Zalewamy wodą i gotujemy 5 minut. Gdy trochę przestygną, blendujemy razem z bananem na gładką masę.

   Pierwszego andruta kładziemy na równej powierzchni. Smarujemy pierwszą masą. Przykrywamy drugim. Smarujemy drugą. I tak, aż zużyjemy wszystkie masy i wafle. 
Nie polewam wafli polewą (pan Pischinger mi to wybaczy, mam nadzieję), ponieważ to nasza przekąska wycieczkowo-piknikowa. Brak polewy = czyst(sz)e dziecięce łapki.

  Gotowego przekładańca przykrywamy papierem do pieczenia i kładziemy na nim coś ciężkiego: np. solidną deskę do krojenia albo mniej solidną i tom encyklopedii. I czekamy. Po 12 godzinach bywa niegotowy. Doba jest idealna.
  Kroimy w dowolne kształty i jemy. A jak coś zostanie - pakujemy. Można przechowywać parę dni - najlepiej w lodówce.





czwartek, 28 kwietnia 2016

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Szybki Lopez

Wracamy z przedszkola. Wąska droga, strefa zamieszkania. Jadę przepisowo. Jakieś 20 km/h. Julek:
- Mamusiu, nie jedź tak szybko! Sznurówki mi się odwiązują.

piątek, 22 kwietnia 2016

Błyskawiczna zmiana płci

Usypianie. Julek wspomina wyprawę z tatą na plac zabaw:
- A ja już znam tego chłopca! Poznałem go ła placu łabaw! Nazywa się Madzia.
- Może Maciek? Chłopiec nie może nazywać się Madzia.
- Bo on jest dziewczynką.


niedziela, 17 kwietnia 2016

Wiosna na całego!

 W końcu wyszło słońce. Pierwsze wiosenne spacery, rowery, a nawet piknik już za nami.



 W końcu chłopcy mogli wypróbować ubrania z najnowszej kolekcji Pan Pantaloni. A te są, jak zwykle, kolorowe i radosne. Wygodne. Łatwe do zakładania. Idealne na wiosenne szaleństwa. Praktyczne. Spodnie są z bawełny, więc nie można się w nich przegrzać, a rewelacyjnie chronią kolana. Na wielokolorowych tkaninach nie widać brudu, więc nie trzeba się przebierać po jednym zjeździe ze zjeżdżalni. I cudnie się piorą. Piorę je na 30 stopni. Wyglądają ciągle jak prosto ze ślicznego kartonika, w którym do nas przyszły od Pan Pantaloni. No dobra, dostaliśmy pięknie wyprasowane. A tak naprawdę po praniu prasowania nie wymagają.










  Chłopcy mają też bezrękawniki. Przekonałam się wreszcie do tego elementu dziecięcej garderoby. Świetnie się sprawdzają. A Janek i Julek uwielbiają uszka na kapturach.












   No i jeszcze koszule... Cud-miód. Piękne kolory. Urocza stójka. Francja-elegancja. Wygodne. Spokojnie można w nich szaleć, a nadają świetnie na różne bardziej oficjalne okazje.


    Czekamy teraz na upały, żeby móc w końcu pośmigać w króciutkich pantalonkowych spodenkach.
   Na zdjęciach zobaczycie też spodnie z poprzednich kolekcji. To jedyna "wada" pantalonkowych rzeczy - mimo usilnych starań moich dzieci, wytrzymują one więcej niż jeden sezon. Ciągle mamy spodenki z pierwszej kolekcji firmy (sprzed 3 lat?) - teraz służą chłopcom jako szorty. 

niedziela, 3 kwietnia 2016

Ruchomość cielesna

Po kąpieli tata pomaga Julkowi założyć piżamkę.
- Tatusiu, dlaczego masz nieruchome cyce?
- Jak to nieruchome?
- Bo mama ma ruchome.


sobota, 2 kwietnia 2016

Babeczka

    No i doczekaliśmy się w Jaworzu kawiarni. Samodzielnej. Nie w jakimś hotelu. W dobrym miejscu. Blisko parku, z miejscami do parkowania. Z fajnymi, nowoczesnymi, ale domowymi wypiekami. 
   W dzień otwarcia zapowiadało się super. Byliśmy przejazdem i kupiliśmy ciasta na wynos. Babeczka zrobiła dobre wrażenie.  Ładne wnętrze. Świeżo wymalowane. Kanapy, krzesła, kominek, mini kącik dla dzieci. Miła obsługa. Jak się okazało w domu - pyszne ciasta. W tym babeczki marchewkowe. 





    Dzisiaj zrobiliśmy sobie wiosenny spacer z odpoczynkiem w Babeczce. Tym razem mieliśmy czas, że usiąść w środku i na miejscu zjeść i napić się kawy. No i trochę czar prysł. Pierwsze, co się rzuca w oczy po przekroczeniu progu kawiarni, to pustka: "Spóźniliśmy się i wszystko już zjedzone!" Lada nie ugina się od ciast. W niewielkiej chłodni tylko jedno ciacho. Brak chociaż wypisanych ciast, które są w ofercie - jakiejś tablicy "dziś polecamy". No i nie było babeczek. W Babeczce. A aż się prosi o babeczki, takie ozdobione różnymi kremami i takie najzwyklejsze muffinki. Przydałyby się też desery w słoikach - zapełniłyby pustki w chłodni.


    To, co zjedliśmy, było pyszne i świeże. Świetny tort bezowy i szarlotka z owocami leśnymi. Kawa też dobra. Złego słowa nie można powiedzieć. 






  Babeczce damy jeszcze szansę. Na pewno. Mam nadzieję, że się rozkręci, bo to miejsce z potencjałem. I widać, że włożono w nie dużo serca. To najważniejsze. Mimo wszystko jest tam coś, co sprawia, że chce się wracać. 

Babeczkę znajdziecie na FB.
Kawiarnia Babeczka, ul. Pałacowa 27, Jaworze
obok supermarketu Lewiatan "Jaworze"