wtorek, 26 września 2017

Jerzo na górskiej trasie

No może bez przesady, bo nie dość, że to droga asfaltowa, to jeszcze się wózkiem przejechał. Ale dotarł. Zapora w Wapienicy zdobyta.

Na parking pod Zaporą dotarliśmy samochodem. Stamtąd pieszo w pół godziny dotarliśmy do Krzywej Chaty. Lody były na nasze szczęście.

Na dole przy parkingu obowiązkowo zaliczyliśmu vintage'owy plac zabaw.

Jak zwykle było fajnie. To przyjemna, lekka trasa. Wśród drzew. Jest po prostu ładnie.

W weekendy przy dobrej pogodzie uważajcie na tłumy.






























sobota, 23 września 2017

Podaj dalej

  Tymon Sport, przedszkole chłopców i jeszcze kilka firm zorganizowało w bielskiej Luce arenie charytatywną imprezę "Podaj dalej" na rzecz Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii w Bielsku-Białej.
   Zachęcił nas nie tylko szczytny cel, ale też zapowiadane atrakcje. No i dach. Tego dnia z nieba prało żabami. W takie dni każdy  sposób na rozładowanie energii chłopaków jest w cenie.
     Janek i Julek pojechali z mamą, Jerzy został z tatą w domu. I dobrze, bo to nie miejsce dla dzidziusiów: dużo ludzi, wąskie przejścia, hałas. No ale to nie była impreza dla maluszków.
       Starszaki pojechały i bardzo im się podobało. Mieli tylko wziąć udział w konkurencjach dla dzieci i wracać do braciszka do domu. Po zaliczeniu wszystkich zadań (m. in. strzelanie z łuku, podbijanie balonika rakietką do badmintona czy slalom unihokejowy)


















      pograli w szachy, dali sobie wymalować buźki i zrobić tatuaże.










      Zjedli żurek. Janek zjadł żurek. Julek - suchy chleb.
    Odwiedzili też kawiarenkę, gdzie wsunęli cudne kanapeczki, zagryźli krówkami i zapili wodą i sokiem. Pograli w piłkarzyki.






    Już szykowali się do powrotu do domu, gdy z głośników padło: "...a o 16:30 zapraszamy na warsztaty rolkowe!".
  - Mamuuusiuuuuu, prosiiimyyyy, mooożeeeeemyyyy?
  Mają szczęście, że tata jeździ na rolkach, bo od razu się zgodził spędzić całe popołudnie z Jerzykiem.
    Wypożyczyliśmy rolki, kaski, ochraniacze i pojechali. No najpierw poszli. Na kolanach. Po krótkiej rozgrzewce z trenerem zaczęły się warsztaty. I chłopakom szło coraz lepiej. Niemała w tym zasługa trenera ze świetnym podejściem do dzieci. Pomógł zwłaszcza Julkowi, który załamał się po kilku pierwszych upadkach, uwierzyć w siebie, wstać i ruszyć dalej.
     Janek początkowo trzymał się pana Wacława z przedszkola, ale potem już musiał radzić sobie sam.



























   I dali radę obaj.
    A na koniec było rozdanie nagród.


  Nie wyszli z pustymi rękami, więc wracali do domu dumni i zmachani. Zasnęli dzięki temu jakieś 15 minut wcześniej.
  Teraz męczą, żeby ich zabrać na rolki. Pojadą na pewno. Przed nami 6 miesięcy listopada. Fajne miejsca z dachem i ogrzewaniem lubimy wtedy jakby bardziej.